PISZĄ O NAS INNI...

O "Naszej Gazecie" z okazji jubileuszu

Głos Wileńszczyzny (Nr. 15):

Obchodząca w tym roku jubileusz dziesięciolecia "Nasza Gazeta", pismo Związku Polaków na Litwie, wybija się zdecydowanie wśród gazet wydawanych przez polskie organizacje na Wschodzie.

Odróżnia się od innych tego typu wydawnictw na Ukrainie czy Białorusi nie tylko profesjonalnym redagowaniem i poziomem publikacji, ale także znaczeniem na czytelniczym rynku. Dorobiła się ona już politycznej pozycji. Jej publikacje z uwagą śledzone są przez polityków litewskich, choć niektórzy czynią to z pewnością ze zgrzytaniem zębów... Od początku nie unikała ona trudnych tematów. Jako pierwsze polskie pismo na Litwie poruszyła nietykalne dotychczas kwestie, takie jak mordy na ludności polskiej przez litewską policję w czasie wojny, akcja gen.Żeligowskiego czy też dzieje wileńskiej Armii Krajowej. Nie przysparzało jej to rzecz jasna wielbicieli wśród litewskich nacjonalistów, którzy o tych tematach chcieliby najchętniej zapomnieć. Od razu więc zaczęli dorabiać "Naszej Gazecie" gębę gazety antypaństwowej.

Start "Naszej Gazety" był rzecz jasna bardzo trudny. Ówczesny prezes ZPL, Jan Sienkiewicz musiał długo wisieć u klamek towarzyszy w litewskim KC, by dostać stosowne zezwolenie. Od początku związek miał też ogromne kłopoty ze zdobyciem papieru na swoje pismo i z wielkim trudem znalazł drukarnię, która zgodziła się je drukować. Pierwsze jego numery ukazywały się nieregularnie, miały niewielki nakład, objętość zaledwie czterech stron, ubogą szatę graficzną, i dwuosobowy zespół składający się z redaktora Artura Płokszty i grafika Władysława Mickiewicza. Nie miało własnego lokalu ani żadnego sprzętu. Dziś "Nasza Gazeta" jest 16 - stronicowym tygodnikiem łączącym wymogi informacyjnego pisma popularnego polskiej mniejszości z organem związku. Ma pięć tysięcy nakładu czyli tyle, ile wszystkie pozostałe pisma polskie na Litwie przed uruchomieniem przez Czesława Okińczyca "Gazety Wileńskiej" razem wzięte. Wydaje się, że o jej powodzeniu zadecydowała konsekwentnie utrzymywana linia ideowa polegająca na obronie praw mieszkańców Wileńszczyzny zagrożonych przez zapędy władz litewskich. Dzięki temu, gdy inne pisma usiłujące lawirować, bądź nawet atakować poczynania Związku Polaków traciły czytelników, ona zyskiwała. Nie zaszkodziła jej nawet próba uruchomienia w Wilnie polskojęzycznego "Słowa Wileńskiego" podjęta przez Dariusza Fikusa, naczelnego "Rzeczypospolitej" i grupę związaną z Kongresem Polaków Litwy. Pomimo, że w jego wydawanie zaangażowano ogromne środki, wyposażając redakcję w sprzęt i duży zespół dziennikarski, pismo zbankrutowało nie znajdując nabywców. Z dziesięciotysięcznego nakładu sprzedawało się 800 egzemplarzy. Sukces "Naszej Gazety" jest tym większy, że nie była ona hołubiona przez władze litewskie. Podejmowały one nawet próby jej likwidacji, wykorzystując do tego Zarząd Społecznych Środków Masowego Przekazu przy Ministerstwie Sprawiedliwości, będący w istocie odmianą cenzury represyjnej. Udzielał on "Gazecie" kilkakrotnie ostrzeżeń, by później po przekroczeniu określonego limitu ją zamknąć. Później zajęły jej konto, chcąc pozbawić podstaw finansowania. Po dziś dzień nie może ona odzyskać zarekwirowanych jej wtedy 2910 litów czyli około 700 dolarów. Władze litewskie do dziś nie chcą też wynająć jejżadnego pomieszczenia, w rezultacie czego gnieździ się ona w dwóch niewielkich pokoikach Zarządu Głównego Związku Polaków na Litwie w Wilnie przy ulicy Didżioji (d. Wielka).

W ciągu dziesięcioletniego istnienia "Nasza Gazeta" miała wielu redaktorów naczelnych. Tym, który odcisnął na niej dotąd największe piętno był niewątpliwie Władysław Strumiło, którego doświadczenie dziennikarskie sprawiło, że zaczęła ona przekształcać się w nowoczesne pismo. Zwiększyła objętość z ośmiu do dwunastu stron, poszerzyła znacząco zakres tematyczny, zdobywając zastępy nowych czytelników. Niestety, po rocznym zaledwie intensywnym szefowaniu Władysław Strumiło padł dosłownie na posterunku, umierając na zawał. Po jego nieodżałowanej śmierci ster "Naszej Gazety" przejął przewodniczący ZPL Ryszard Maciejkianiec, który pogłębił jej formułę. Liczy ona obecnie 16 stron. Zawiera serwis z życia Litwy, związku i Wileńszczyzny. Informuje o działalności Kościoła. Zamieszcza wywiady z ciekawszymi gośćmi z Polski, bawiącymi w Wilnie. Jedną kolumnę poświęca na przybliżenie swym czytelnikom spraw Macierzy, a inną na przedruki artykułów z prasy litewskiej. Sporo pisze również o stosunkach i współpracy polsko - litewskiej i wkładzie Polaków w rozwój Litwy. Stara się patronować obecności nad Wilią polskiego biznesu. Z myślą o mieszkańcach Wileńszczyzny zamieszcza Magazyn Rolniczy, a popierając polską oświatę Magazyn Pedagogiczny. Swoje okresowe kolumny ma w niej również młodzież, harcerstwo, lekarze, sport, telewizja i rozrywka. Mocną stroną "Naszej Gazety" jest także reportaż i redakcyjne komentarze. Jej czytelnicy mogą też dowiedzieć się sporo o życiu Polaków rozsianych nie tylko na Wschodzie, ale w innych krajachświata. Publikuje ona także utwory polskich twórców, zamieszcza recenzje.

Generalnie rzecz biorąc "Nasza Gazeta" z pewnością przyczynia się do integracji społeczeństwa Wileńszczyzny, której jest głosem. "Nasza Gazeta" jest też wielkim atutem Związku Polaków na Litwie. To ona sprawia,że jest on jedyną liczącą się organizacją polską nad Wilią, zdolną do mobilizowania opinii publicznej. Ona również, o czym nie wolno zapominać, jest "tubą" Akcji Wyborczej Polaków na Litwie i współtwórcą jej wyborczych sukcesów. Ta jedyna polska partia polityczna na Litwie nie ma bowiem swojego organu.

"Nasza Gazeta" jest również kuźnią kadr dla polskich mediów na Litwie. ZygmuntŻdanowicz, będący niegdyś jej redaktorem naczelnym został szefem "Kuriera Wileńskiego". Czesława Paczkowska i Henryk Mażul robią teraz prywatną gazetę "Przyjaźń". Gazeta wykreowała też wielu rasowych działaczy politycznych, takich jak Waldemar Tomaszewski, wiceprezes Akcji Wyborczej czy Artur Płokszto, prezes Kongresu Polaków Litwy. Choć stał się on przeciwnikiem ZPL i przeszedł do przeciwnego obozu, pozostaje dzieckiem gazety. To dzięki popularności zdobytej przy jej robieniu, udało mu się zdobyć mandat do parlamentu.

- Z rozwoju "Naszej Gazety" jesteśmy rzecz jasna zadowoleni, choć nie popadamy bynajmniej w samouwielbienie, - mówi jej szef Ryszard Maciejkianiec.

- Jesteśmy dopiero na początku drogi, starając się dotrzeć do jak największej liczby czytelników. Nasz nakład, choć największy ze wszystkich pism polskich na Litwie, nie jest jeszcze zadowalający. Chcielibyśmy go podwoić. Nie ulega przecież żadnej wątpliwości,że od rozwoju czytelnictwa polskiej prasy zależeć będzie w przyszłości przetrwanie polskiej mniejszości na Litwie.

Obecnie zespół NG liczy 8 osób. Na bieżąco może ona funkcjonować i myśleć o rozwoju dzięki wsparciu "Wspólnoty Polskiej" oraz Fundacjom Pomoc Polakom na Wschodzie i Więź.

Antoni Mak
Nowe Kontrasty nr 4 1999 r.