Cichy bohater

Niedawno gościem "Naszej Gazety" po raz kolejny był Pan Stanisław Paszul ze Stanów Zjednoczonych, którego życie i działalność społeczną cechuje przekraczająca niemal ludzkie możliwości ofiarność z myślą o upamiętnienie gehenny Narodu Polskiego w czasie II wojny światowej oraz niesienie pomocy dziś żyjącej na ziemiach utraconych ludności polskiej.

- Panie Stanisławie, znając Pana ofiarną działalność pragnę spytać, skąd u Pana to samozaparcie, ten hart ducha?

- Na to złożyło się wiele wydarzeń w naszej rodzinie, trwających z pokolenia na pokolenie, a które wymagały hartu, uporu, walki o życie i przetrwanie. Mój pradziadek Ksawery Giecewicz miał majątek koło Smorgoń. Za to, że nie zgodził się przejść na prawosławie - został pozbawiony ziemi. Ojciec mój już w roku 1917 wstąpił do legionów i walczył o odrodzenie Państwa Polskiego i jego granice aż do roku 1921. Pochodził z Lipniszek i tu nie opodal, koło Trokiel, dostał ziemię z nadziału Marszałka Józefa Piłsudskiego. Kiedy w roku 1940 wieziono nas na Sybir, uciekłem z wagonu i dotarłem znowu aż do stron rodzinnych. Ta ucieczka i tułaczka była dla mnie tą granicą, po której przekroczeniu znika lęk o własną osobę, pozostawiając w świadomości tylko główny cel życia - walkę o wyzwolenie i wolną Polskę. W roku 1942 wstąpiłem w szeregi Armii Krajowej. Nasza walka skończyła się w roku 1944 poprzez otoczenie nas przez znaczne ugrupowanie wojsk sowieckich. Potem przez dwanaście lat przebywałem w więzieniach i łagrach aż do roku 1956 na północy w Krasnojarskim Kraju. Gdyby nie to, że byłem w łagrze - Syberia jest piękna. Pewnego razu poszedłem do brzozowego gaju. Widzę, leżą ludzkie kości. Wiele tego. Znalazłem jeszcze zbutwiały drewniany krzyżyk z widoczną końcówką nazwiska i imieniem Emilia. Zapytałem zawchoza łagru, co to za kości ludzkie leżą nie pogrzebane na powierzchni ziemi. Powiedział, że kiedy w roku 1940 przywieziono wielu Polaków, umierali z głodu i zamarzali, i tak bez pochówku zostali. Bardzo zapadło mi to do serca - ludzie bez pogrzebu, ostatniego namaszczenia, nie pogrzebani, gorzej jak ze zwierzętami postąpiono. Przez cały czas mego tam pobytu i po powrocie do Polski do Gdańska w roku 1956 o tym myślałem. W roku 1963 wyjechałem do Stanów Zjednoczonych.

- Jak to się Panu udało?

- Nasza rodzina, jak już nadmieniałem, została wywieziona na nieludzki Wschód. I kiedy była tworzona Armia generała Andersa, ojcu z rodziną udało się do niej dotrzeć i wyjechać z wojskiem poza granice Związku Sowieckiego. Ojciec służył w 5 Armii Kresowej, a matka z dziećmi wyjechała do Rodezji. W roku 1947 ojciec został zdemobilizowany w Anglii, trzy lata jeszcze pracował, sprowadził rodzinę z Rodezji, a następnie wyemigrował do USA. O mnie ojciec nic nie wiedział w ciągu 23 lat. Różnie ludzie mówili - że jakoby ktoś widział, że zostałem zabity czy spalony...Ojciec co miesiąc dawał na Mszę św. za moją duszę. Potem dostałem adres kuzynki w Stanach Zjednoczonych. Napisałem pierwszy list po rosyjsku. Ciotka nie umiała w tym języku czytać - pojechała właśnie do ojca. Ojciec przeczytał i mówi - przecież to mój syn! W ten sposób znalazłem rodzinę. Mimo, że ojciec wsparł mnie materialnie i zaprosił do siebie, starania o wyjazd trwały aż trzy lata. Tam też nie dawała mi spokoju myśl, jak upamiętnić tych, co to tam na Syberii, w lagrach zostali na zawsze, nawet nie pochowani. Zamawiałem Msze św. w kościele, przemawiałem do ludzi. Ci, co podobną drogę przeszli, rozumieli. Ale nie wszyscy. Zrodziła się więc u mnie myśl, że trzeba tym wszystkim ofiarom wystawić pomnik. I tak byłem sam ze swoją ideą. Ale widocznie Bóg chciał mi pomóc, bo w roku 1986 w trakcie kampanii wyborczej na burmistrza miasta odwiedził mnie jeden z kandydatów Włoch z żoną Ukrainką. Pokazałem im m. innymi zdjęcia z Syberii, na których były mizerniutkie dzieci z odmrożonymi palcami u nóg i rąk. I mówię, że tam cierpiały nie tylko polskie dzieci, ale i ukraińskie i wielu innych narodów. Więc zapytali mnie, czego chcę i w czym będą mogli pomóc. Powiedziałem, że chcę wystawić w mieście wszystkim tamtym ofiarom pomnik. - A co trzeba ku temu, - pytają. Powiadam - ziemi w centrum miasta. Odrzekł więc, że jeżeli wygra wybory i zostanie burmistrzem miasta, to pomoże sprawę załatwić. I tak się rzeczywiście stało. Założyłem więc stosowną korporację, otrzymaliśmy pozwolenie na budowę i na zbieranie funduszy. Poprosiłem ludzi do komitetu budowy, aby to wyglądało ładnie i demokratycznie, zaprosiłem rzeźbiarza Andrzeja Pityńskiego. Następnie poświęciliśmy grunt, zaczęliśmy zbierać potrzebne środki i, dziękować Bogu, w roku 1992 w samym sercu miasta New Jersey stanął piękny, pierwszy na świecie pomnik ofiarom Syberii i Katynia. Przedstawia on polskiego żołnierza, oderwanego od Polski, tego z naszych kresów, czyli rozbiór Polski i tragedię Narodu Polskiego i innych narodów. Ponieważ lokalizacja pomnika jest wyjątkowo korzystna, późniejsze władze miasta nawet chciały go przenieść w inne miejsce, ale powiedziałem im, że przykuję się do pomnika i ogłoszę strajk głodowy. I tak już zostało, i stoi w tamtym dalekim kraju piękny pomnik, upamiętniający te wszystkie niewinne ofiary reżymu sowieckiego.

- A teraz czym jest Pan zajęty i co Pana sprowadza w nasze strony?

- Wiele lat mieszkam tam za oceanem, a duszą i sercem jestem tutaj z wami. Stale zbieram środki na Uniwersytet Polski w Wilnie. Ile mogę, sam dokładam. Po nowym roku chcemy sprowadzić do Stanów Kapelę Kaziuka Wileńskiego. Co zarobimy, też przekażemy na Uniwersytet. Pomagam też w budowie kościoła w Bielicy za Lidą nad Niemnem. Zapoczątkował to mój kolega Julian Stecki, syn tego miasteczka, mieszkający obecnie w Olsztynie, a z którym razem walczyliśmy i razem byliśmy w lagrach. Ludność tego miasteczka tak dużo przelała krwi, tak strasznie była męczona przez sowietów, że trzeba to upamiętnić właśnie przez budowę kościoła. Prace ruszyły w maju, a już są stawiane krokwie. Więc zebrałem i przywiozłem pieniądze na te prace. Komitet budowy działa bardzo prężnie. Ciekawostką jest natomiast, że tamten kościół, zburzony przez sowietów, zbudował w XVIII wieku generał Zygmunt Morawski. Obecnemu komitetowi budowy przewodniczy również Morawski, tylko że Feliks. Przez tyle lat był gnębiony i poniewierany ten naród, ale naprawdę jest w nim coś niezwykłego - odradza się jak Feniks z popiołów. Należą się tutejszym Polakom kresowym wielkie uznanie i szacunek.

- W wolnych chwilach, których ma Pan niewiele, zajmuje się również rzeźbą w drzewie...

- Tak, amatorsko. Będąc tutaj u was przekazałem trochę środków na budowę Domu Polskiego w Wilnie. Mam też u siebie w Stanach wyrzeźbiony piękny obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej. Widząc, jak pięknie rośnie Dom Polski, postanowiłem ten obraz przekazać dla Domu. Niech zostanie pamiątka po mnie i niech nasza Matka ma was, Polaków wileńskich, w swojej opiece. Jak szczęśliwie dotrę do domu, to obraz wyślę.

- Serdecznie dziękuję Panu za wszystko, co czyni Pan dla Polaków kresowych. Zawczasu zapraszam na otwarcie Domu Polskiego w Wilnie.

Zamieszczając powyższą naszą rozmowę, pozwolimy sobie skrótowo przedstawić naszym Czytelnikom historię budowy pomnika Syberia - Katyń w New Jersey (poniżej).

Ryszard Maciejkianiec
Nr. 42, 14-20 października



Stanisław Paszul - pseudonim AK "Węgiel"
więzień sowieckich łagrów do 1956 roku, żołnierz Armii Krajowej na Wileńszczyźnie.

Urodził się 11 listopada 1923 roku, w osadzie wojskowej Mikulsk Łaby, województwo Nowogródzkie. Syn polskiego legionisty. Studia rolnicze ukończył w Berdówkach. Był członkiem organizacji podziemnej "Oset". Walczył w operacji "Ostra Brama", Wilno. Przebił się z okrążenia Armii Czerwonej z plutonem "Listka" do Puszczy Nalibockiej. 14 września 1944 roku we wsi Bobrowice zostają okrążeni przez jednostki Armii Sowieckiej i po zaciętej bitwie rozbici. Wzięty do niewoli i torturowany w czasie przesłuchań przez NKWD w więzieniu w Lidzie, zostaje skazany na 10 lat sowieckich łagrów na Syberii. Od 1944 do 1948 r. łagier Pieczorno - Workuta, 1948 - 1954 łagier Zaoziornyj (Tajszet), 1954 - 1956 - łagier Krasnojarsk północny, Niesiejsk, posiołek Teja. W 1956 roku wraca do Polski. Pracuje w Stoczni Gdańskiej do 1963 roku. Następnie emigruje do Ameryki, żeby połączyć się z rodziną, którą wywieziono na Sybir w 1940 roku. Amatorsko uprawia rzeźbę, jest na emeryturze, ma dwie córki i syna w Jersey City, N. J. Jest członkiem SWAP i Kongresu Polsko - Amerykańskiego, posiada wysokie odznaczenia wojskowe, weterańskie i społeczne, za swoją pracę społeczną dla Polonii i narodu polskiego.


Pomnik Katyński w New Jersey

Opis techniczny pierwszego na świecie pomnika polskich ofiar sowieckiego komunizmu.

Pomnik Katyński stoi na Exchange Place, Jersey City, N. J. frontem do Montgomery St. z piękną panoramą Manhattanu na tle World Trade Center i Hudson River. Jest to bez precedensu najpiękniejsze miejsce w Jersey City z widokiem na Manhattan. Pomnik Katyński ma wysokość 36' x 12' x 12', zrobiony jest z brązu i granitu. Stoi na fundamencie z żelbetonu o wymiarach 12' x 12' x 9', który w górnej części przechodzi w piramidę schodkową o wymiarach 8' x 8'. Schody są obłożone płytami granitowymi w kolorze cokołu pomnika. Na p i r a m i d z i e schodkowej z granitu stoi cokół pomnika: lity granit z Vermont o wysokości 14' x 6' x 6' i wadze 6 ton. Front cokołu od strony Montgomery St. jest wypolerowany i posiada wykuty napis: KATY - 1940. Ponad napisem umieszczona jest urna w brązu w kształcie płaskorzeźby orła Wojska Polskiego w koronie z krzyżem i tarczą Amazonki, w której znajdują się prochy z mogił katyńskich. Na lewej stronie granitowego cokołu w górnej jego części zamontowany jest orzeł polski. Pod orłem umieszczona jest tablica w brązie, na której w języku polskim widnieje napis KATYŃ - 1940.

Poniżej tablicy KATYŃ - 1940, jest umieszczona tablica w brązie w języku polskim następującej treści:

Pomnik ten został zrealizowany dzięki donacjom Polonii z Ameryki i Kanady. Powstał z inicjatywy pana Stanisława Paszula (żołnierza AK, byłego więźnia sowieckich łagrów na Syberii) i pana Józefa Płońskiego (weterana armii amerykańskiej), którzy powołali Komitet Budowy Pomnika Katyńskiego w Jersey City w skład którego weszli patrioci polskoamerykańscy: prezes Krzysztof L. Nowak, ESQ., wiceprezes Stanisław Paszul, skarbnik Lucjan Rutkowski, dyrektorzy: Józef Płoński, Marian Morawski, Ryszard Winowski, Władysław Sosulski, B. Mark Nadolczak, Ludwik Kropa, kapelan ks. Stanisław Oleksy. Pomnik powstał dzięki poparciu miasta Jersey City: burmistrza Antony Cucci i Anna Cucci i administracji miasta, którzy ofiarowali miejsce pod pomnik. Powstał dzięki ofiarom zebranym przez polonijne organizacje i parafie jak również dzięki prywatnym fundatorom: pani Zofii Rutkowskiej (obłożenie schodów granitem), panu Stanisławowi Paszul (fundatorowi orłów w brązie), państwu Lucy i Stanley Wolff (fundatorom tablicy w brązie).

Po prawej stronie granitowego cokołu w górnej jego części zamontowany jest orzeł amerykański (godło), odlany w brązie o wymiarach: 35" x 32" x 2". Pod orłem amerykańskim umieszczona jest tablica z brązu o wymiarach 4' x 3' x 2', w języku angielskim z takim samym tekstem jak w języku polskim. KATY 1940. W lewym górnym rogu tablicy w brązie wkomponowany jest krzyż Virtuti Militari ofiarowany przez por. Emila Kornackiego. Na dole tablicy w języku angielskim jest dodatkowa informacja następującej treści:

... Inremembrance of my brothers - The Virtuti Militari Cross from Monte Cassino 1944 - from 2 nd. lt. Emil Kornacki, survivor of Ostaszkow Camp. Na samym dole cokołu, pod tablicą w języku angielskim KATY - 1940, jest umieszczona tabliczka z brązu o następującej treści:

KATYŃ 1940, SIBERIA - 1939
Created by artist / sculptor Andrzej Pityński

Na granitowym cokole pomnika od strony Hudson River i Manhattanu jest wkomponowana na całej wysokości cokołu płaskorzeźba w brązie "SIBERIA 1939", przedstawiająca polską rodzinę w drodze na Sybir. Wewnątrz płaskorzeźby na wysokość krzyża wmontowana jest urna, w której spoczywają prochy i ziemia z mogił polskich na Syberii. W dolną część płaskorzeźby wkomponowana jest tablica z brązu w języku polskim i angielskim następującej treści:

Skonały myśli i czyny i słowa Łzy tylko biegną nocami głuchymi i pieśń niewoli złowieszcza grobowa w akordach bólu ciągnie się po ziemi. I tylko czasem gdzieś w śniegach Tobolska twarz smutna, blada - białością opłatka popatrzy w dale ... usta szepną: MATKA a potem ciszej, smutniej szepną: POLSKA.

Główny element kompozycji pomnika katyńskiego to przestrzenna kompozycja rzeźbiarska, monumentala, o wysokości 16' x 10' x 6' i wadze brązu 4 tony, przedstawiająca ekspresyjną, dynamiczną wizję: młodego polskiego oficera, w ułańskim mundurze, w wysokich butach z ostrogami, z krzyżami i medalami na piersi, skrępowanego, zakneblowanego, przebitego od tyłu sowieckim bagnetem. Cały pomnik na tle Manhattanu robi wstrząsające wrażenie - SYMBOL ten jest czytelny i zrozumiały dla wszystkich.

Andrzej Pityński - artysta rzeźbiarz

Urodził się w Ulanowie 15 marca 1947 roku, w województwie Tarnobrzeg. Jest absolwentem Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, Wydziału Rzeźby. Dyplom magistra rzeźby uzyskał w pracowni profesora Jerzego Bandury w 1947 roku. Do USA przyjechał w 1947 roku. Studiował w Arts Students League w Nowym Jorku (1975). Od 1975 do 1979 r. jest asystentem seniora amerykańskiej rzeźby, Aleksandra Ettl z Princeton, prowadząc departament powiększania pomników w Sculpture House na Manhattanie. W 1987 roku przyjął obywatelstwo USA. Od 1979 roku do chwili obecnej pracuje w Johnson Atelier, Technicznym Instytucie Rzeźby w Mercerville, NJ. na stanowisku dyrektora czterech wydziałów: modelowania, powiększania pomników monumentalnych, wykonywania form i plastyków. Jest instruktorem rysunku i modelowania w Johnson Atelier i Rider College, Trenton, N.J. Z przemówienia Andrzeja Pityńskiego w czasie odsłonięcia pomnika. ..."Na koniec chciałbym podziękować człowiekowi, bez którego ten pomnik nigdy by nie istniał: panu Stanisławowi Paszul. To on był głównym motorem i organizatorem, on podpisywał kontrakty ryzykując swoim majątkiem (gdy w kasie komitetu nie było pieniędzy), on nas wszystkich mobilizował, on zbierał, żebrał, prosił, a nawet groził, po to tylko ażeby cel, jaki sobie wytyczył będąc w sowieckich łagrach, doprowadzić do końca. Dzięki wam panowie, dzięki całej Polonii ten pomnik stać będzie na wieki, będzie głosił i świadczył o cierpieniu narodu polskiego w II wojnie światowej".

Nr. 42, 14-20 października