Grażyna Bartosewicz

Integracja szkół w Podbrodziu

Żyjemy dzisiaj naprawdę w niezwykłym czasie, na przełomie nie tylko dwóch wieków, ale także dwóch tysiącleci. Już za miesiąc wstąpimy do dwudziestego pierwszego stulecia. Jak wygląda na tle codziennego życia sytuacja dzieci Podbrodzkiej Szkoły Internatu?

W tym roku głośno się mówiło o problemie integracji w tej szkole. Ten temat był niejednokrotnie poruszany też na łamach "Kuriera Wileńskiego"

W Podbrodzkiej Szkole Internacie uczy się i mieszka 250 dzieci. Są to najczęściej sieroty i dzieci z rodzin asocjalnych, mały procent stanowią z rodzin wielodzietnych. Wszystkie one są na pełnym utrzymaniu państwa. Dzisiaj cywilizacja szerokim krokiem wkracza do naszego życia. Wymagania rosną, ale możliwości nie zawsze są takie, jakich by się chciało. Jakie są więc problemy, z którymi spotyka się internat na co dzień?

Przede wszystkim są trudności finansowe. Budynek szkolny potrzebuje remontu, ale ,niestety, z powodu braku środków pieniężnych nie można go porządnie odnowić. Brakuje także pomieszczeń. Sypialnie są przeładowane, ponieważ mieszka w jednym pokoju od 12 do 24 osób. Lekcje zaś dzieci odrabiają w klasach. Nie są to idealne warunki do nauki. Ostatnio lepiej wygląda sprawa z meblami. Szkoła otrzymuje pomoc ze Szwecji oraz z Polski. Dzięki sponsorom z zagranicy łóżka, ławki i inne meble nie stanowią większego problemu. Ze Szwecji otrzymuje internat także pomoc w postaci ubrań i obuwia, dlatego też dzieci są dobrze ubrane niezależnie od sezonu. Lecz na ogół szkoła powinna na wszystkim oszczędzać.

Tak wygląda strona materialna. Inna sprawa - to problem wychowania. Wśród uczniów są dzieci upośledzone, z którymi jest trudniej pracować i dlatego dla nich należy więcej poświęcać uwagi i czasu. Bardzo ważne jest tworzenie atmosfery rodzinnej, ukształtowanie u dzieci życiowego podejścia do wszystkiego. W internacie organizowanie takich imprez jak Boże Narodzenie, Sylwester albo przyjęcie Pierwszej Komunii św. ma bardzo dużą wartość. Wychowankowie, którzy uczą się teraz już w zawodówkach, a tylko mieszkają w internacie, też uczestniczą w tych imprezach. Dzieci nie mogą przez cały czas przebywać wyłącznie w szkolnych ścianach i patrzeć na świat tylko przez okna internatu. Dlatego często są organizowane różne wycieczki, a latem dzieci wyjeżdżają na kolonie do Polski: do Wrocławia, Gdańska, Węgrowa. Niedawno starsze grupy miały kurs tkacki w celu nauczenia się tego zawodu. Takie wyjazdy są bardzo korzystne, ponieważ dzieci mają możliwość poznać innych, a także siebie. Będąc w Polsce zwiedzają różne zabytki historyczne, muzea, parki. Wracają pełne wrażeń i najpiękniejszych wspomnień z miejsca pobytu. Ale wakacje, jak wiadomo, szybko mijają i już we wrześniu należy wracać do nauki.

Podbrodzka Szkoła Internat jest podstawówką. W tym roku dwie klasy internatu : pierwsza i dziesiąta zostały integrowane do podbrodzkiej polsko - rosyjskiej ogólnokształcącej Szkoły Średniej nr 1. Czy to jest problem, że dzieci przyzwyczajone do swego środowiska nagle powinny kontynować naukę w innej szkole i jakie są opinie na ten temat? Nauczycieli pracujących w internacie bardzo mocno dotknęła wiadomość, że po raz pierwszy w ciągu prawie czterdziestu lat nie będzie tu pierwszej klasy. Proces integracji w Podbrodziu wywołał szereg ostrych dyskusji, a także stał się przyczyną wszelkich nieporozumień. Przede wszystkim dla nauczycielki, która szykowała dzieci do pierwszej klasy było dużym zaskoczeniem wiadomość, że dzieci 1 września nie przyjdą do tej szkoły. Nauczycielka ta więc została bez pracy. Osoby pracujące w tej szkole powinny być nie tylko pedagogami, ale też wychowawcami. To jest bardzo czasem niełatwe, ponieważ według zdania pani dyrektor Jolety Dubauskienë większość nauczycieli chce wykonywać tylko pracę pedagoga, a nie wychowawcy. Pani dyrektor osobiście popiera program integracji tylko pod warunkiem, że powinien on zachodzić stopniowo. Obawiała się ona zarzutów pod swoim adresem, że nie potrafiła zachować pierwszej klasy. Szkoła internat nie ma jednak pieniędzy na pensje, dlatego powinna się zgodzić na przeniesienie pierwszej i dziesiątej klas do innej szkoły. Jednak większość nauczycieli pracujących w internacie jest przeciwko takiemu połączeniu. Co jest tego przyczyną? Czy to strach, że niektórzy nauczyciele po odejściu tych dzieci zostaną bez pracy, albo będą musieli zmienić pozycję nauczyciela na pozycję wychowawcy? Jak wiadomo praca wychowawcy wymaga więcej uwagi i poświęcenia. Jedni uważają, że dzieciom nigdzie nie może być lepiej niż w internacie, ponieważ tutaj są jak w domu, a w szkole średniej mogą czuć się gorzej, bardziej upośledzeni. Inni widzieli w procesie reorganizacji stopniową likwidację polskiej szkoły internatu. W tym roku zostały przeniesione dwie klasy, a co będzie w przyszłości? Czy w następnym roku szkolnym nie przeniesie się jeszcze dwóch? Ogólnie mówiąc internat nie był zachwycony programem reorganizacji.

Jakiego zdania na ten temat jest szkoła średnia, która przyjęła powyższe klasy? Pomimo, że Podbrodzka Ogólnokształcąca Szkoła Średnia popiera program integracji obawia się, jednak problemów, które powstały z przeniesieniem, z internatu do tej szkoły średniej, dziesiątej klasy. Te obawy są oparte na tym, że dzieci z internatu bardzo trudno przystosowują się do nowego środowiska, a oprócz tego poziom nauczania w internacie i w szkole średniej jest różny. Dzieci nie mogą często nadążyć z programem. Nie mają one też nawyków samodzielnej pracy i z nimi trudno jest czasem pracować. Poziom wiadomości z różnych przedmiotów jest bardzo niski i często znowu trzeba zaczynać uczyć od najprostszych rzeczy. Według zdania nauczycieli tej szkoły program reorganizacji ma też swoje pozytywne strony. Uważają oni, że takie przejście do innej szkoły wpłynie korzystnie na dzieci. Są to osoby , które być może już w swoich rodzinach czuły się samotne, odrzucone, a teraz internat stał się dla nich drugim domem. Tylko w tym domu nie muszą one czuć się jak w więzieniu. Dlatego kontakty z rówieśnikami innej szkoły przyniosą dla nich korzyść. Te dzieci nie powinne czuć się gorsze od innych i w żadnym wypadku nie należy izolować ich od społeczeństwa. Tym bardziej, że ta szkoła ma wysoki poziom nauczania. Niemało uczniów po ukończeniu jej wstępuje na studia wyższe. To świadczy o tym, że pracują tam dobrzy specjaliści, którzy dokładają dużo starań, aby dziecko wyszłoby w świat po opuszczeniu szkolnych murów z dużym bagażem wiedzy i z jak najbardziej życiowym podejściem do wszystkiego z czym zetknie się w przyszłości. Dlatego też dzieci z internatu trafiając do tej szkoły mają możliwość również otrzymać niemały zasób wiedzy i dobre wychowanie. Już nawet teraz są widoczne zmiany na lepsze. Moim zdaniem dzieci z internatu ucząc się w tej szkole naprawdę niczego nie stracą, a tylko zyskają.

Jakiego zdania są dzieci, jak one reagują na to przejście do innej szkoły? Początkowo niektóre uważały, że integracja nie jest potrzebna, ale z biegiem czasu ich zdania jednak się zmieniły i doszły do wniosku, że uczyć się w szkole średniej razem z innymi dziećmi jest lepiej niż w internacie. W tym wypadku, ich zdanie jest chyba najważniejsze.

Co prawda zarówno dla internatu jak i dla szkoły średniej integracja pierwszej klasy była niespodzianką. Szkoła średnia nie była więc do tego wystarczająco przygotowana. Rodzice zaś tych dzieci z początku nie wyobrażali, że ich dziecko będzie mieszkało w internacie, a uczyło się w szkole, która znajduje się, ich zdaniem, daleko, aż po drugiej stronie torów kolejowych. Oddając swe dziecko do internatu byli pewni, że będzie ono nie tylko zabezpieczone materialnie, ale będzie miało wszystko na miejscu. Niepokój rodziców jest zrozumiały, bo przecież to ich dziecko idzie do pierwszej klasy. W średniej szkole dzieci nie są dzielone na te z internatu lub nie. Do wszystkich stosunek jest jednakowy. Dzisiaj są różne opinie na temat integracji szkół w Podbrodziu. Zgadzam się, że być może pierwsze dni w nowej szkole mogą wyglądać nie najlepiej. Moim zdaniem jednak potrzebny jest czas, by móc wyciągać wnioski. Sądzę, że integracja ma też swoje plusy, ponieważ przed dziećmi otwierają się większe perspektywy zdobycia w przyszłości lepszego wykształcenia lub wymarzonego zawodu. Nie jest tajemnicą, że większość dzieci po ukończeniu podstawowej szkoły internatu uczy się dalej w zawodówkach. Rzadko które z nich wstępuje na studia wyższe. Więc jeżeli szkoła średnia otwiera swe drzwi, a pedagodzy chętni są pomóc w nauczaniu i wychowaniu dzieci z internatu, więc może po kilku latach spojrzy się inaczej na program reorganizacji, niż patrzy się dziś. Myślę więc, że program integracji jest korzystny dla wychowania i kształcenia dzieci.

Miejmy więc nadzieję, że wprowadzenie nowych reform w szkolnictwie nie zakłóci klimatu wychowania tych najbardziej potrzebujących.

Niepokoi jedno - władze oświatowe, powiat nie złożyły dotychczasżadnych publicznych deklaracji odnośnie zwolnionych pomieszczeń klasowych, czy mają one posłużyć do polepszenia warunków do odrabiania lekcji i odpoczynku, czy zamierzają wykorzystać je do innych celów.

NG 51 (436)