- Jak pańskim zdaniem, dlaczego to, że zajął pan stanowisko przewodniczącego Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej, oceniane jest jako zwycięstwo "ortodoksów" nad nowoczesnymi chadekami? - W końcu ubiegłego tygodnia zmieniło się kierownictwo Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej. Na konferencji członkowie partii wybrali właśnie mnie, a nie Feliksasa Palubinskasa. Niektórzy koledzy z naszej partii irytują mnie, bowiem z powodu braku argumentów zaczynają wyzywać - w ten sposób powstał termin "ortodoksów". Żadnemu koledze z partii nie wymyśliłem jakiegokolwiek przezwiska. W istocie w naszej partii panują dwie opinie. Jedni, do których osobiście też należę, przestrzegają tych zasad, które ukształtowali w okresie międzywojennym twórcy i główni ideologowie partii, natomiast, jeśli chodzi o innych, to nawet nie wiem, jakimi zasadami się kierują. Co prawda, niektórzy powiadają, że prawie nie różnimy się od chadeków z okresu międzywojennego, nawet cofamy się do przeszłości. To nie jest prawdą, a nawet stanowi nonsens. Dostosowaliśmy się do obecnych aktualiów. ("Veidas" z 2 grudnia 1999 r.) NG 51 (436) |