Jak minął rok

Prezes oddziału ZPL w Kownie G. Chomańska

1999 rok dla Polaków Kowna był rokiem jubileuszowym, minęło bowiem 80 lat od założenia polskiego 1. gimnazjum w Kownie, które z biegiem czasu od władz przedwojennych otrzymało pozwolenie noszenia imienia Adama Mickiewicza. Niestety, Jubileusz ten nie może cieszyć, ponieważ w 1940 roku wszystkie szkoły polskie i gimnazja kowieńskie zostały zamknięte i od tego czasu wszyscy pozostali Polacy są "przerabiani" na Litwinów. Słowo "przerabiani" uznaję za słuszne, ponieważ brak nauczania języka, gramatyki, historii przez te ostatnie 59 lat temu właśnie służy.

Mniejsze grono Polaków Kowna, którzy biorą czynny udział w życiu społeczności polskiej, należą do ZPL - u, obchodzi w tym roku Jubileusz 10 - lecia. Biorą oni również udział w polskim zespole folklorystycznym "Kotwica", który liczy sobie 38 lat. W tym roku zespół brał udział w światowym festiwalu w Rzeszowie.

Grupa Polaków z Kowna, Poniewieża, Dotnowy, Wędziagoly w tym roku miała również możliwość wzięcia udziału w pielgrzymce do Ełku na spotkanie z Papieżem dzięki J. Dowgirdowi, L. Wiśniewskiemu, J. Butkiewiczowi oraz C. Sosnowskiemu.

W niedziele Polacy Kowieńszczyzny chodzą na nabożeństwo w języku polskim do Karmelickiego Kościoła, korzystają z usług biblioteki polskiej w ZPL - u, gdzie odbywają się różne spotkania, zajęcia szkółki języka polskiego, wystawy.

Wakacje letnie uczniowie sobotniej szkółki razem z uczniami z fakultatywnej polskiej klasy z litewskiej szkoły kowieńskiej "Viaršvř" spędzali we Framborku i w Gdyni, gdzie nie tylko wypoczęli, zwiedzali Polskę, lecz i pogłębili wiadomości z języka polskiego. Fakultatyw języka polskiego w litewskiej szkole "Viaršvř" powstał dzięki staraniom byłego Konsula Generalnego R. Polskiej w Wilnie Dobiesława Rzemieniewskiego. Dziś już jeden maturzysta szkoły "Viaršvř" dzięki znajomości języka polskiego jest studentem w Koszalinie. Jest bardzo zadowolony ze studiów, co zachęciło i innych uczniów tej szkoły do uczenia się języka polskiego. Moim zdaniem Kowno liczące 0,5 mln mieszkańców powinno mieć młodzież nie tylko dobrze władającą językiem angielskim, niemieckim, lecz też sąsiedniego państwa - językiem polskim. Kto z kompetentnych osób chciałby w tym szczerze pomóc?

Na zakończenie serdecznie dziękuję Ambasadzie i Konsulatowi RP w Wilnie, Zarządowi Główniemu ZPL, Stowarzyszeniu "Wspólnota Polska", "Macierzy Szkolnej" w Wilnie oraz wszystkim organizacjom społecznym w Polsce i poza Polską, wszystkim miłośnikom Kowieńszczyzny za pamięć i pomoc, a korzystając z okazji życzę wszystkiego najlepszego w nadchodzącym Jubileuszowym 2000 Nowym Roku.

Tadeusz Tuczkowski, wiceprezes trockiego rejonowego oddziału ZPL, prezes koła ZPL Trok, lekarz chirurg trockiego szpitala

Mijający rok nie był dla mnie ani gorszy, ani lepszy od poprzednich. Być może był rokiem bardziej nerwowym. W branży, w której pracuję, rok 1999 był rokiem reform. Z tego powodu przeżywaliśmy przeróżne reorganizacje, redukcje, cięcia. Niemal co tydzień czekała na nas kolejna nowina i najczęściej niezbyt przyjemna. Co się tyczy działalności społecznej, to tu również nie mieliśmy zbyt spokojnego życia. Upływający rok dla trockiego ZPL - u minął pod znakiem walki o kopiec polskich legionistów na miejskim cmentarzu. Konflikt ten został rozpętany zupełnie sztucznie i zabrał nam sporo sił i czasu. W tym roku powstał również problem z siedzibą Związku. Cieszy, że do ZPL - u przychodzi coraz więcej młodzieży.

Znaczącym wydarzeniem tego roku były obchody dziesięciolecia zespołu ludowego "Troczanie", w którym śpiewam już od ośmiu lat. Razem z "Troczanami" wyjeżdżałem na występy do Polski do Giżycka . W tym roku z powodu pogarszających się warunków materialnych liczba takich wyjazdów niestety nieco zmalała. W życiu rodzinnym najbardziej znaczącym wydarzeniem było to, że syn poszedł do pierwszej klasy. Muszę powiedzieć, że w 1999 roku zauważyłem, że czas mija bardzo szybko, nie zdążam zauważyć jak upływają tygodnie.

Chciałbym, aby rok 2000 był lepszy od roku mijającego, ażeby ludzie stali się bogatsi, zdrowsi. Pragnę, aby znikło wszystko co nas dzieli.

Walentyna Zinkiewicz, wychowawczyni przedszkola "Užupiukas"

Koniec roku jest wspaniałą okazją do dokonania pewnego rodzaju podsumowania, co w mijającym roku się zrobiło, jakie sukcesy osiągnęło i oczywiście, co jeszcze należy zrobić. Dokonanie takiego podsumowania staje się szczególnie konieczne w tak doniosłym czasie, w jakim przyszło nam żyć. Wkrótce bowiem pożegnamy nie tylko mijający rok, lecz również wiek i tysiąclecie. W ciągu tego czasu w historii miało miejsce wiele ważnych wydarzeń zarówno dobrych i błogosławionych w skutkach, jak i zgoła tragicznych. Ludzkość ma za sobą prawdziwy postęp techniczny, a jednocześnie giną rzadkie gatunki zwierząt i wycinane są lasy, człowiek zaś ciągle się doskonali w wymyślaniu coraz to nowych rodzajów broni. Taka jest cena postępu technicznego.

Na tym tle jakże ważne zadanie stoi przed wychowawcami przedszkoli i nauczycielami w szkołach, do których grona się zaliczam. Już od dziesięciu lat pracuję jako wychowawczyni przedszkola "Užupiukas". Nie omyliłam się wybierając właśnie ten zawód, gdyż praca z dziećmi niesie dużo radości i daje prawdziwą satysfakcję. Uważam też, że wiele problemów ludzi dorosłych dałoby się szybciej rozstrzygnąć, gdyby od najmłodszych lat otrzymywali oni należyte wychowanie.

Przedszkole, w którym pracuję, jest polsko-litewskie. Niezmiernie się też cieszę, że w grupach polskich zwiększyła się liczba dzieci. Jeszcze kilka lat temu rodzice chętniej oddawali swe pociechy do grup litewskich. Obecnie sytuacja się zmieniła nie do poznania. Wpływa na to między innymi to, że wychowawczynie grup polskich ciągle podwyższają swe kwalifikacje. Dużą pomoc pod tym względem okazuje "Macierz Szkolna", która latem umożliwia przedszkolankom wyjazdy na kursy języka polskiego do Słupska. Z własnego doświadczenia wiem, że kursy te niezmiernie ułatwiają pracę z dziećmi. Mam też nadzieję, że na kursy te będziemy zapraszane również w następnym tysiącleciu. Ponadto od nadchodzącego tysiąclecia oczekuję, że życie będzie lepsze, bogatsze, zaś buzie naszych dzieci zawsze będą uśmiechnięte.

Korzystając zaś z okazji nadchodzącego Nowego Roku Pańskiego 2000 składam serdeczne życzenia wszystkim nauczycielom i wychowawczyniom zdrowia i pomyślności, a jednocześnie wzywam rodziców, by pamiętali o swej mowie ojczystej, pielęgnowali ją i przekazywali swym dzieciom.

Lekarz naczelny Instytucji Użyteczności Publicznej Przychodni Centralnej rejonu wileńskiego, sekretarz zarządu Związku Lekarzy Kierowników Vida Žvirblienë:

Odchodzący rok był pomyślny. Nie przeżywałam wyjątkowych stresów, członkowie mojej rodziny są zdrowi i zdolni do pracy, w przychodni - to okres reform.

Wdzięczna jestem losowi za to, że mi pozwolił przekroczyć granicę dwóch tysiącleci, chociaż myśli moje nie są zbyt optymistyczne. Dobrze by było powitać Nowy 2000 Rok z rodziną gdzieś w Egipcie koło piramid, ale, niestety...

Do stołu świątecznego bym chciała zaprosić tych krewnych, których już nie ma, a których odejście odczuwam dotkliwie. Mam nadzieję, że w roku przyszłym nie zabraknie mi sił do kontynuowania prac nie zakończonych i rozpoczęcia nowych.

Regina Barkowska - kierownik 7 wileńskiej filii wydziału emerytur i zasiłków "Sodry"

- Sytuacja, jak wiadomo, zarówno w państwie, jak też "Sodrze" jest w tym roku trudna. Były zwłoki z wypłacaniem emerytur mieszkańcom rejonu, zmuszeni byliśmy zaciągać pożyczki w banku. W grudniu jednak, ku memu zadowoleniu, wszystkie emerytury były wypłacone w terminie, toteż emeryci do Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku będą mogli się przygotować w miarę swych skromnych możliwości. W tym roku zaczęliśmy pracować według nowego systemu: obecnie porządkowanie dokumentów jest oddzielone od przyjmowania dokumentów i klientów. Jest to duży plus zarówno dla nas, jak też klientów. Cóż jeszcze? W rodzinie mojej, chwała Bogu wszystko w porządku, a to jest najważniejsze. Wszyscy są zdrowi, mąż pracuje, córki (mam je dwie) uczą się w szkole.

Co się tyczy roku przyszłego, więc myślę, że gorzej nie będzie. W każdym bądź razie, jako optymistka pragnę w to wierzyć. Sytuacja "Sodry" jest ściśle związana z sytuacją gospodarczą kraju. Jaka będzie ona w roku przyszłym, trudno powiedzieć.

Marek Pszczołowski z Niemieża, student Uniwersytetu Wileńskiego

Odchodzący rok był dla mnie dosyć bogaty w przeróżne przeżycia i wydarzenia - miłe i nie bardzo. W tym roku ukończyłem studia bakałarza na Uniwersytecie Wileńskim i otrzymałem dyplom. Wstąpiłem też na studia magisterskie, za które jednak muszę płacić i to niemałe pieniądze.

Lubię sportować, ale miałem przykry wypadek - grając w koszykówkę złamałem rękę.

W tym roku wypadło mi podróżować. Byłem w Polsce i na Cyprze. Wyjazd na Cypr można nazwać noworocznym prezentem, ponieważ został zorganizowany przez klub koszykarski "Lietuvos rytas", którego jestem kibicem. Wraz z czterema przyjaciółmi spędziliśmy tam kilka wspaniałych dni.

Wydarzeniem odchodzącego roku, które dobrze zapamiętałem, było zaćmienie słońca. Mimo katastroficznych przepowiedzi, którymi nie wiadomo po co straszono ludzi, wszystko przeszło dobrze, a oglądanie samego zaćmienia było bardzo ciekawe.

Jaki będzie rok 2000 w dużym stopniu będzie zależało ode mnie.

NG 1-2 (438)