Kęstutis PETRAUSKIS

Nie wyciągnięto nauki z błędów

Gdy Litwa odzyskała wolność, głoszono, że będzie budowane społeczeństwo otwarte na Zachód i świat. Jednakże, witając 2000 rok, mimo woli nasuwa się wiele wątpliwości, czy w ciągu tego dziesięciolecia osiągnięto coś większego.

Wesley Clark, generał NATO, podczas pewnego wywiadu, gdy toczyła się wojna w Kosowie, powiedział: "Po raz pierwszy w historii w czasie nalotu powietrznego zakochane pary mogły spokojnie spacerować". Miał na myśli to, że rakiety i bomby padały dokładnie na cel. Cyniczne? Zapewne. Ale oto w końcu tego samego roku Rosja obrała taktykę z drugiej wojny światowej - zmieść czeczeńskie miasta z powierzchni ziemi.

Po podsumowaniu wszystkich okoliczności wynika, że w tym stuleciu Litwa w warunkach demokracji była tylko w ciągu 17 lat. Może właśnie w związku z tym nie potrafimy adekwatnie oceniać tego, co dzieje się na świecie.

Wiosną, gdy NATO rozpoczęło naloty na Jugosławię, wśród litewskiej elity politycznej i kulturalnej powstała histeria. Akcję Zachodu, mającą na celu obronę Albańczyków, ciemiężonych przez Serbów, określano jako barbarzyńską. Litwa, która sama przeżyła przemoc, gwałt i zesłania, nie potrafiła uświadomić sobie podobnego losu innego narodu.

Co prawda, przyzwoity obywatel potępia wojnę, jaką Moskwa prowadzi przeciwko Czeczenii. Ale też znowu nie potrafimy ocenić tego, co obecnie dzieje się w Rosji. Po wyborach do Dumy nawet przewodniczący Sejmu Vytautas Landsbergis, który niekiedy na wzmiankę o Rosji robi kwaśną minę, wyraził zadowolenie, że jest to krok w kierunku demokracji. Czy partia, która wygrała wojnę, może budować demokrację?

Chociaż historia niepodległej Litwy w XX w. jest krótka, ale pouczająca. Na przykład, po podpisaniu traktatu w dniu 12 lipca 1920 roku zakomunikowano narodowi, że Rosja na zawsze zrzekła się roszczeń do Litwy i nawet zagwarantowała jej odzyskanie Wilna. Ludzi otumaniono, ukryto bowiem, że na podstawie tego samego traktatu dyplomaci litewscy zezwolili Rosji bolszewickiej na wprowadzenie swych wojsk na Litwę, tworzenie garnizonów.

W ten sposób przez cały okres międzywojenny pielęgnowano mit, że rzekomo Rosja jest opiekunką i obrończynią Litwy przed innymi imperialistycznymi sąsiadami. Za iluzje musiano zapłacić wysoką cenę.

Czy 50 lat okupacji dodało mądrości? Tak się nie wydaje, słysząc wrzaski polityków, że "Williams" i Ameryka przyszli, aby ujarzmić Litwę, natomiast "Lukoil" jest zbawieniem - byłyby bowiem i dolary, i ropa naftowa, a Litwa by kwitła.

W okresie międzywojennym Zachód daremnie usiłował przekonać rząd kowieński do pogodzenia się z Polską. Uważano, że tym sposobem można zagwarantować pokój i stabilność. Z powodu Wilna dwa narody o wspólnej historii stały się najzaciętszymi wrogami. Obecnie ten problem został rozwiązany, ale czy wyciągnięto wnioski?

Tworzone jest "wielkie Wilno", wojownicze głosy nawołują do jak najszybszej "lituanizacji" Litwy Wschodniej. TV Polonia ma okazję nadawania reportaży o upadających, pozbawionych środków szkołach polskich i o nowych, ale na wpół pustych szkołach litewskich.

Zdaje się, miał rację angielski premier Lloyd George, gdy w latach dwudziestych XX wieku powiedział o nowych państwach, które powstały w Europie Środkowej: "Te narody, uwierzcie, są jeszcze większymi imperialistami niż Anglia i Francja i tym bardziej większymi od Stanów Zjednoczonych Ameryki". Miał na myśli nietolerancję wobec mniejszości narodowych.

Coraz bardziej podjudzany antysemityzm założył podstawy największej tragedii lat wojny - ludobójstwa Żydów. Ale jakie było niezadowolenie na wiadomość, że w Ameryce jest rozpowszechniana płyta kompaktowa z parodią hymnu litewskiego, którą stworzyli więźniowie getta. W końcu XX wieku ksenofobia i antysemityzm stały się litewską codziennością. Najlepszym przykładem jest badanie narodowości Johna Bumgarnera, prezydenta "Williamsa".

Więc czego najbardziej brakuje Litwinom, stojącym u progu XXI wieku? Otwartości i tolerancji. Trzeba się spodziewać, że aktualni i przyszli przywódcy kraju chociaż w następnym stuleciu uświadomią sobie, że głównym celem polityki jest ochrona i obrona najważniejszej zasady życia społecznego, ekonomicznego oraz politycznego, mianowicie wolności.

("Veidas" z 30 grudnia 1999 r.)

NG 3 (439)