Weronika Wojciuk

Dlaczego mięso tanieje?

W ciągu całego minionego roku nie wiadomo co się działo z cenami na mięso. W dużych ośrodkach handlowych takich jak "Maxima" czy "Vilniaus prekyba" ceny na wołowinę i wieprzowinę spadły, chociaż niewiele.

Wyrobów mięsnych jest więcej. Lubianych powszechnie parówek przed rokiem były 3 - 4 gatunki, obecnie liczba gatunków przekracza dziesiątkę. Spadek cen najwyraźniej widoczny jest na targach. Wołowina z kością kosztuje 7 - 8 Lt za kilogram, polędwica 13 - 14 Lt, karkówka - 5 - 6 Lt. Wieprzowina tradycyjnie jest nieco droższa, chociaż pod względem wartości spożywczej wyraźnie ustępuje wołowinie. Szynka bez kości i przy minimum tłuszczu kosztuje 9 - 10 Lt, schab - 13 - 14, polędwica - 12 Lt. Minionego lata wieprzowina też była tania, ale w upalne dni nabywców mięsa jest jeszcze mniej.

Z powyższego wynika, że coś złego się dzieje w tym odwiecznym ogniwie: rolnik - sprzedawca - nabywca. Zdrożało prawie wszystko. Wydatki na utrzymanie nawet małego standardowego mieszkania uderzają w budżet rodzinny. Benzyna i mazut stają się prawie przedmiotami zbytku. Dlaczego więc mięso, będące jednym z podstawowych artykułów spożywczych, którego wyprodukowanie jest pracochłonne, wbrew logice ekonomiki wciąż tanieje?

"Zbyt dużo go produkujemy'" - mówią chórem zarówno farmerzy jak też urzędnicy Ministerstwa Rolnictwa i ekonomiści. Rynek powinien regulować zakres produkcji, ale, niestety, naszym targom daleko jeszcze do prawdziwego rynku.

Według danych Departamentu Statystyki w ciągu 11 miesięcy ubiegłego roku w Litwie była zerowa inflacja. Kto nie rozumie tego terminu, więc wyjaśniono, że chociaż ceny na zasoby energetyczne wzrosły, jednak bardzo znacznie obniżyły się na wódkę. Czyli coś w rodzaju "z jednego miejsca odjęto, a do drugiego dodano", a w rezultacie to samo "zero", czyli nie ma żadnej inflacji.

Zwykli natomiast ludzie, hodujący bydło i trzodę chlewną, mają o tym całkiem inne zdanie. Na przykład małżonkowie Wacława i Jan K. z rejonu wileńskiego powiedzieli mi, że ostatnio po prostu się nie opłaca rozwijać hodowlę. Cena mazutu wzrosła dwukrotnie, nierentownie jest kupować zboże pastewne, uprawiać własne kosztuje jeszcze drożej. Przed rokiem w ich gospodarstwie było 80 świń, teraz jest około 30. "Latem - opowiadali - z trudem sprzedawaliśmy bekony po 3,50 Lt za kilo, a co będzie jesienią, w ogóle nie przedstawialiśmy..."

"Niekiedy, co prawda bardzo rzadko, coś nie coś udaje się sprzedać pośrednikom handlującym na targach wileńskich - opowiadał Jan. - Tusza po uboju i wstępnej obróbce w rzeźni hurtem sprzedawana jest po 6 litów za kilo. Na targu cena wzrasta do 7,5 Lt, dalej - rąbanie i dzielenie na gatunki. Jak można pracować przy takim stanie rzeczy? A najważniejsze, sprzedających jest dużo, a nabywców - jednostki. Tylko przed dorocznymi świętami - Bożym Narodzeniem i Wielkanocą, kupujących jest dużo!"

Żadnego pożytku i z Wileńskiego Kombinatu Mięsnego. Olbrzymi kombinat, mający milionowe obroty, podobnie jak mleczarski, o którym "NG" nie tak dawno pisała, jest zadłużony farmerom. Natomiast ustawy, która by zobowiązywała do rzetelnego rozliczania się z dostawcami, brak. Potwierdził to również na konferencji prasowej przewodniczący sejmowego Komitetu ds. Wsi V. Lapë. "Ustaw powzięto u nas dostatecznie, baza jest - mówił. - Istnieją nawet takie, które obecnie nie są potrzebne, ale przydadzą się na przyszłość..." Ustaw rozmaitych rzeczywiście jest pod dostatkiem, tylko trudno zrozumieć, po co są potrzebne takie, które nie mają mechanizmu wcielania w życie? Czy nie w tym właśnie tkwi przyczyna olbrzymich długów państwa oraz przemysłu przetwórczego rolnikom, które przekroczyły już 350 mln litów?..

Swoją opinię o inflacji zerowej wyraziła też ekspert Instytutu Wolnego Rynku Litwy G. Steponavičienë.

- Czas wreszcie, by państwo przestało kłamać o rzekomym wspieraniu rolników poprzez subsydiowanie produkcji - mówiła. - W rzeczywistości farmerzy nie otrzymują żadnego wsparcia. Państwo, jak dowodzi praktyka, nie jest godnym zaufania partnerem. Co i ile produkować - o tym powinien decydować rynek.

Zdaniem G. Steponavičienë, obecny kryzys nadmiaru produkcji rolnej potwierdza raz jeszcze,że dzisiaj wieś najbardziej potrzebuje restrukturyzacji: czym zatrudnić ludzi, jakie rozwijać rzemiosła, czego uczyć współczesnych farmerów i ich spadkobierców w celu stworzenia nowego rynku pracy. Proces ten jest bardzo bolesny, ponieważ na Litwie w dziedzinie rolnictwa zatrudnionych jest 20 proc. mieszkańców, natomiast w krajach UE od 2 do 5 proc., podsumowała ekspert.

NG 4 (440)