Beata Garnyte

Bal Wiedeński - odwołany

W ubiegłym numerze "Naszej Gazety" pisaliśmy o mającym się odbyć 22 stycznia br. w Wileńskim Ratuszu dobroczynnym Balu Wiedeńskim. Pieniądze zebrane podczas tej akcji miały być przekazane dzieciom ze szkoły - internatu w Wiłkomierzu (Ukmergë).

Do zapowiadanego na piątkowy wieczór balu pozostawał zaledwie dzień, gdy ambasador Austrii na Litwie, Florian Haug, ogłosił o jego odwołaniu. Decyzję swą uargumentował tym, że organizatorzy nie potrafią zapewnić dostatecznego bezpieczeństwa uczestnikom Balu Wiedeńskiego. Również ci ostatni, słysząc pogróżki ze strony Litewskiego Związku Wolności z V. Šustauskasem na czele, nie kwapili się zbytnio do udziału w zabawie - na tegoroczny Bal Wiedeński sprzedano jedynie około 50 zaproszeń. Tu należy przypomnieć, że w ubiegłorocznym balu udział wzięło 150 par.

Decyzję Ambasady Austriackiej o odwołaniu Balu Wiedeńskiego zwolennicy polityki V. Šustauskasa nazwali własnym zwycięstwem, które też zaczęli świętować wieczorem 22 stycznia przy Wileńskim Ratuszu. W tym roku akcja ta była legalna, gdyż stołeczny samorząd udzielił pozwolenia na jej przeprowadzenie.

Mimo doskwierającego mrozu, w piątek około godziny 21. 00 na Plac Ratuszowy zaczęli przybywać uczestnicy "balu nędzarzy". Organizator tej akcji, V. Šustauskas, na plac przyjechał wozem terenowym, który później stał się trybuną, z której "wódz nędzarzy" przemawiał do zgromadzonych. Uczestnikom "balu" przygrywała orkiestra, jednak do tańca nie było zbyt wielu chętnych. Wszystkich bez reszty pochłonęły bowiem rozmowy polityczne, raz za razem przekształcające się w manifestacje zarówno przeciwko poszczególnym politykom (najczęściej przeciwko Przewodniczącemu Sejmu RL Vytautasowi Landsbergisowi), jak i całemu Rządowi.

Nad przebiegiem tegorocznego "balu nędzarzy" czuwało kilkudziesięciu policjantów, którym w każdej chwili z pomocą mogło przyjść również wojsko. Na szczęście jednakżadnych rozruchów nie było i ich interwencja nie była potrzebna.

NG 5 (441)