"Wilia naszych strumieni rodzica..."

Szanowna Redakcjo!

Jako dziecięcy psycholog praktykujący w Holandii czytałam z dużym zainteresowaniem artykuł pani Beaty Garnytë, gdzie opisana jest praca w polskim przedszkolu "Wilia" w Wilnie. Jestem pełna podziwu dla pracy pani Zofii Matarewicz i Jej współpracowników. Będąc w Wilnie w czerwcu ubiegłego roku miałam okazję zwiedzić inne polskie przedszkole (nr 4 przy Višinskio 23) prowadzone przez panią Felicję Patecką. Wprawdzie przedszkole nr 4 jest mniejsze od "Wilii" i chyba ma mniej możliwości, to jednak widziałam tam równie wielką troskę o dziecko, a także ogromną inwencję nauczycielek, aby dzieciom zapewnić optymalne warunki dla ich zdrowego rozwoju. Te dwa polskie przedszkola w Wilnie nie ustępują więc też przedszkolom w Holandii.

Jako ciekawostkę chcę dodać, że przedszkola w Holandii zostały zupełnie zlikwidowane reformą szkolną w 1985 r. Obowiązek nauczania podstawowego obejmuje teraz wszystkie dzieci od 4 do 12 lat. Słowo "klasa'" zastąpiono wówczas słowem "grupa". I tak do grupy 1 - ej chodzą czterolatki, do grupy 3 - ej sześciolatki, a do grupy 8 - ej dwunastolatki. Celem tej reformy było (m. in.) zapewnienie dzieciom "ciągłej linii rozwojowej" i usunięcie w nich lęków związanych z przejściem z przedszkola do szkoły. Oczywiście, że na początku gwałtownie protestowano przeciwko tej reformie, ale po latach jakoś wszyscy się przyzwyczaili. Młodsze dzieci już nawet nie wiedzą co to znaczy słowo "klasa". Lekcje w (katolickich) szkołach holenderskich zaczynają się o 8.45 rano i trwają do 11.45, po czym dzieci idą do domu na posiłek. Po południu lekcje trwają od 13.30 do 15.30. Dzieci rodziców pracujących mają możność pozostania na przerwę w szkole, ale przynoszą z domu swój posiłek. (Gorący obiad je się w Holandii dopiero o godzinie 18 - ej.) Popołudnia w środy są wolne od nauki. Być może ta krótka informacja z Holandii zaciekawi czytelników "Naszej Gazety".

Załączam pozdrowienia

Bożena Borysowicz

Leidschendam, 9 luty 2000

NG 8 (444)