Czesław Mickiewicz, historyk

Czy "nie chcę, ale muszę"?

W związku z rozpoczętą w "Naszej Gazecie" z dnia 23 - 29 grudnia 1999 r. dyskusją, jako Polak i historyk chciałbym wypowiedzieć również niektóre swe spostrzeżenia na ten temat.

Często, niestety, słychać dosyć dziwne, pełne melancholii, pospolite: "nie chcę, ale muszę". Świadczy to jedynie o naszym braku świadomości społecznej i politycznej. Nadchodzące wybory stawiają dla wielu całkiem oczywiste pytanie: "Czy głosowanie na inną partię, lub kogoś, nie Polaka, jest zdradą rodaków"?

Wracając do historii, przełom lat 80 - 90 był okresem bardzo złożonym, gdyż w konwulsjach umierającego imperium i zwietrzałego "homo sowietikum" zaradzało się coś nowego, nieznanego, ale bardzo pociągającego. Każdy człowiek poczuł się nagle jak małe dziecko, które uciekło od dokuczliwego opiekuna na oczekiwaną wolność, ale razem z tak oczekiwaną wolnością przyszło coś dużego, niezrozumiałego, łamiącego wszystkie układy, z którymi nie zgadzał się, ale z kolei do których był przyzwyczajony. Dlatego pojawia się poczucie zatracenia i samotności w tym ogromnym świecie politycznym. Właśnie dlatego, odruchowo, ludzie zaczęli jednoczyć się w grupy zgodnie z tym, co najbardziej łączy. Właśnie wtedy, na szarym tle monopartyjności zaczęła układać się wielobarwna mozaika wielopartyjna.

Polacy, jako zwarta grupa narodowa, pod naciskiem niektórych okrzyków nacjonalistycznych, poczuła się zagrożona, co posunęło do tworzenia się struktury zrzeszającej w postaci SKPL. Utworzenie tej organizacji uświadomiło jak w pojęciu własnym, tak i otoczenia, że Polacy stanowią poważną siłę nie tylko 7 proc. ogółu ludności Litwy, ale i poważną siłę polityczną, z którą trzeba się liczyć. Dało to poczucie pewności i bezpieczeństwa. Oczywiście, że pierwsze akcje prowadzone przez SKPL, a później ZPL szły pod ogólną aprobatą wszystkich Polaków. Z biegiem czasu w łonie ZPL pojawiają się działy, koordynujące pracę w bardziej szczegółowych dziedzinach, działające według poszczególnych zainteresowań i kierunków. Po niejakimś jeszcze czasie niektóre z nich usamodzielniają się tworząc własne struktury (Fundacja Kultury, Polska Macierz Szkolna, inne fundacje i stowarzyszenia). Niektórzy, mający bardziej gorące głowy, prorokowali nawet rozpad ZPL - u, próbowali to przedstawić w postaci gry ambicji jego działaczy i liderów, ale czas wszystko stawia na właściwe miejsca. Zmieniało się kierownictwo ZPL - u, a ZPL pozostawał, gdyż w swym założeniu pierwotnym jest to organizacja poza i ponad kierunkowa, która stoi w obronie samej racji polskiej. Tu wstęp jest wolny każdemu, kto jest życzliwy Polakom niezależnie od jego przynależności partyjnej, narodowości. I to jest rzeczą oczywistą, zgodną z procesami zachodzącymi w każdym społeczeństwie. Polacy w tym samym stopniu podlegają ogólnym prawom rozwoju społecznego, dlatego i strona polityczna tego procesu jest podobna.

Po tym, gdy ZPL, jako organizacja społeczna, nie mógł brać udziału w wyborach, została utworzona AWPL - jako organizacja polityczna. Całkiem zrozumiałe jest jej usamodzielnienie się. Oczywiście, wzbudzają słuszne zaniepokojenie społeczne jej chęci stawiania siebie ponad wszystkich i uzurpacja monopolu naprawdę, czego zresztą przejawy już odczuliśmy na poprzednich wyborach i w okresie powyborowym.

Sprawą oczywistą, że Polacy, jak i wszyscy ludzie mają własne upodobania, interesy, opcje polityczne. Zespolenie wszystkich interesów i kierunków społecznych w ramach jednej partii jest niemożliwe i dlatego całkiem zrozumiałe jest odejście części Polaków do innych partii i nie trzeba tego dramatyzować, ale warto zastanowić się, czy nie był gdzieś może popełniony błąd, który zaważył na odejściu sporej części elektoratu. Ale to już pytanie do koła AWPL.

Oczywiste i to, że Polacy będący w szeregach innych partii mogą mieć znacznie większy wpływ na ogół polityki Litwy aniżeli zaszufladowani do jednej partii. Warto także mieć na uwadze, że aby skutecznie działać, nie może to być tylko "przedstawiciel", bo takie warianty już mieliśmy. Nie zawsze muszą oni wchodzić jedynie w czołówkę i zasiadać obowiązkowo w sejmie. Skuteczna działalność i w innych, niższych strukturach przynosi czasami owocne plony. Związek Polaków w tym wypadku nie może spełniać funkcji nadrzędnej, jednakże może popierać zarówno poszczególne osoby jak też nawet inne partie, jeżeli ich działalność jest przychylna Polakom. Z pewnością do osiągnięcia tego modelu nasza ogólna kultura polityczna powinna mieć taki poziom, abyśmy nie patrzyli na Polaka z innej partii jak na zdrajcę. Ze swej strony taki stan rzeczy stworzy zdrową konkurencję i samej AWPL, co pójdzie z pewnością na korzyść wszystkich zarówno Polaków, jak i innych obywateli Litwy.

Cieszy bardzo, że Związek Polaków na samym początku dyskusji twardo i jednoznacznie wypowiada się w tej kwestii. Właśnie to już samo przez się świadczy o ponad podziałowej, perspektywicznej i demokratycznej postawie.

Osobiście, obserwując procesy zachodzące w środowisku społeczności polskiej, zauważam znaczny wzrost świadomości społecznej i politycznej, co z kolei napawa optymizmem. Dzięki Bogu pozostaje w tyleślepe podążanie za czyimś autorytetem, a pojawia się sylwetka myślącego, niezależnego, walczącego o swe interesy obywatela. Na pewno, ten proces jest trudny i długi, ale jesteśmy na dobrej drodze. Coraz częściej "nie chcę, ale muszę" zastępuje "mam takie zdanie". Gratuluję samego faktu podjęcia dyskusji na ten temat i ze swej strony zachęcam wszystkich do wypowiedzi na ten drażliwy, ale bardzo ważny temat.

NG 9 (445)