Oni walczyli o lepsze jutro

Szanowna Redakcjo!

W "Naszej Gazecie" był taki temat. Kiedy i ile dostaną kompensaty poszkodowani przez III Rzeszę. Odpowiedź była taka. Odszkodowania dostaną wszyscy poszkodowani, którzy żyli do 16 lutego 1999 r. i dłużej. Dzięki Bogu, że są tacy, którzy dożyli do tego dnia. Ale kto odpowie na pytanie, dlaczego taka niesprawiedliwość na świecie? Mam parę takich przykładów z naszych bliskich rodzin. Z jednej rodziny został powołany ojciec na wojnę w wrześniu 1939 r. Przeszedł ogień wojenny, był w niemieckiej niewoli, znowu był na froncie. Miesiąca nie dożył do końca wojny, został zabity. A syn urodził się na początku 1940 r. Nigdy nie poznał swego ojca. Można sobie wyobrazić, jakie było trudne dzieciństwo bez ojca.

Mam drugi przykład z mojej rodziny. Mój ojciec został również powołany w 1939 r. na wojnę. Był na froncie, został ranny, trafił do niemieckiej niewoli. Gdy wrócił do domu był już inwalidą. W niewoli było tak strasznie, że jak opowiadał jak cierpieli głód i chłód, niemożliwie było w to uwierzyć. Musieliśmy od dziecięcych lat zastąpić go w pracy i tak przez całe życie. Jak trudno było patrzeć, gdy był chory. Chorował powyżej dziesięciu lat. Ile jest takich rodzin, podobnych do naszych, których ojcowie nie dożyli do 16 lutego 1999 r. Jestem pewna, że te wszystkie rodziny, których ojcowie przeszli ogień wojenny, byli w niewoli, podzielają moje zdanie, żeby odszkodowania były wypłacone tym wszystkim, którzy byli w niewoli, choć po parę groszy, ale żeby wszyscy byli równi.

Czy nasi nieżyjący ojcowie są gorsi od tych, którzy jeszcze żyją? Jak prędko jest zapominane, że przelewali oni krew na wojnie, walczyli za naszą przyszłość.

Droga Redakcjo, prosiłabym o opublikowanie tych paru słów.

Leokadia Kuckiewicz

w. Ażewicze koło Turgiel

NG 9 (445)