Beata Garnytë

Niech żyje bal!

26 lutego 2000 roku w sali hotelu "Draugystë", na najlepszym parkiecie w Wilnie, odbyła się zabawa zapustowa. Jej organizatorami było wileńskie koło Związku Polaków na Zwierzyńcu z Janiną Sławińską i Antoniną Połtawiec na czele, a także zespół redakcyjny "Naszej Gazety".

Jak mówiło ogłoszenie, zapraszające do wzięcia udziału w zabawie zapustowej, organizatorzy wzięli na siebie nie lada zadanie, a mianowicie podjęli się zapewnienia przybyłym wspaniałego nastroju i dobrej muzyki. Uczestnicy zabawy natomiast musieli jedynie częściowo pokryć koszty zaserwowanego poczęstunku - kiełbasek wileńskich i innych tłustych dań, bez których trudno by było wyobrazić Zapusty.

Chętnych do wzięcia udziału w zabawie nie zabrakło, wręcz przeciwnie. Zamiast spodziewanych 150 osób, chęć uczestniczenia w zabawie zapustowej wyraziło ponad 300 osób. Jak powiedzieli organizatorzy, jeszcze w przeddzień zabawy, w piątek 25 lutego, telefony w sekretariacie Zarządu Głównego ZPL i w wileńskim kole Związku Polaków na Zwierzyńcu, gdzie można było nabyć karty wstępu na bal, rozgrzane były do czerwoności. Raz po raz zgłaszali się coraz to nowi chętni wzięcia udziału w zabawie. Nie należy się temu wcale dziwić, zważywszy fakt, że takich balów, w których by mogli wziąć udział ludzie, których łączy wspólny język, wspólna kultura i zainteresowania, w Wilnie nie jest zbyt wiele. A i zbliżający się post, okres zastanowienia się i wewnętrznego skupienia, sprawił, że wielu spośród przybyłych tego wieczoru do hotelu "Draugystë" ostatnie dni mijającego właśnie karnawału chciało spędzić na zabawie w gronie bliższych i dalszych znajomych.

Udział w zabawie zapustowej wzięło około 200 osób, wśród nich nie zabrakło też wielu dostojnych gości, dobrze znanych Polakom na Wileńszczyźnie. Tak więc na bal zapustowy przybyli między innymi Pani Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej na Litwie prof. Eufemia Teichmann, Konsul Generalny Rzeczypospolitej Polskiej na Litwie prof. Mieczysław Jackiewicz, prezes Związku Polaków na Litwie Ryszard Maciejkianiec, a także cały szereg przedsiębiorców z Litwy i Polski.

Pomysł zorganizowania tego rodzaju zabawy zapustowej wysunęły Janina Sławińska i Antonina Połtawiec. Na ich też barki legła większa część trudu organizacyjnego. Należy powiedzieć, że panie te spisały się na medal. Z tym twierdzeniem zgodzą się niewątpliwie wszyscy, którzy wzięli udział w sobotniej zabawie. Organizatorzy bowiem potrafili stworzyć na sali radosną i przyjazną atmosferę, pełną ciepła i wzajemnego zrozumienia.

Należy zaznaczyć, że była to pierwsza zabawa zapustowa, zorganizowana przez wileńskie koło Związku Polaków na Zwierzyńcu i redakcję "Naszej Gazety" i, mamy nadzieję, nie ostatnia. Optymizmem napawa tu przykład balu Trzech Króli. "Jak to w Wilnie bywa, zaczęliśmy kiedyś zabawę Trzech Króli - trwa do dziś. Tak więc myślę, że również spotkania na zabawie zapustowej będą trwać przez lata i staną się dobrą tradycją" - mówili organizatorzy.

Jak zaznaczali organizatorzy, zabawa zapustowa nieprzypadkowo została zorganizowana w sali hotelu "Draugystë", "na najlepszym parkiecie w Wilnie", jak zaznaczano w ogłoszeniu zapraszającym na bal. Kierowano się przede wszystkim względami estetycznymi, szukając sali, gdzie można by było wesoło spędzić czas w pięknym otoczeniu. Sala hotelu "Draugystë" w zupełności odpowiadała stawianym wymaganiom. Tym bardziej, że w tej sali bawił nie jeden prezydent, nie jeden premier. Tu też ambasadorowie różnych państw wydają uroczyste przyjęcia.

"My bez żadnej polityki będziemy się tu bawić, odpoczywać. Każdy z nas musi mieć odrobinę fantazji i dobry nastrój nawet wówczas, kiedy zdawałoby się, że nic nie udaje. Zabawa jest częścią naszego życia, z której niewątpliwie musimy skorzystać" - mówili organizatorzy zabawy. Tego samego zdania była również Pani Ambasador RP na Litwie prof. Eufemia Teichmann. Zdaniem Pani Ambasador zabawa jest wspaniałą okazją, by się spotkać w większym gronie, poznać się nawzajem i zaprzyjaźnić. A Polacy, zdaniem Pani Ambasador, bawić się umieją, czego dowodem była chociażby zabawa zapustowa.

A rozpoczęła się ona od występu wspaniałych tancerzy "Wilii", którzy pod czujnym okiem swego kierownika, Romana Rotkiewicza, wykonali trzy układy ze swego repertuaru. Zdanie moich rozmówców na temat tego zespołu było nad podziw zgodne. "Zadziorni, bardzo utalentowani, wręcz fantastyczni" - oto tylko nieliczne określenia spośród morza pochwał, wypowiedzianych tego wieczoru pod adresem członków zespołu "Wilia". Podczas zabawy zapustowej tancerze "Wilii" dowiedli, że są prawdziwymi profesjonalistami i że nie jest im obcy zarówno taniec współczesny, jak też polonezy, polki, mazurki.

Po tym, jak zespół "Wilia" odtańczył swe układy, na parkiet w sali hotelu "Draugystë" wyszła pierwsza para. Jak się zapewne czytelnicy "Naszej gazety" mogli domyślić, to prezes Związku Polaków na Litwie porwał do tańca Panią Ambasador RP na Litwie Eufemię Teichmann. Za ich przykładem wkrótce poszli i pozostali uczestnicy zabawy. Niebawem cały parkiet się zaroił od roześmianych, roztańczonych par, krążących w rytmie walców, polek i innych tańców.

Jak to zazwyczaj bywa, organizatorzy się zatroszczyli także o to, by nie zabrakło również wesołych konkursów. Nagrody, wygrane podczas tych konkursów, były nie do pogardzenia. A były to, oczywiście, kiełbasy zapustowe i, ku aplauzowi publiczności, wino.

Do gustu publiczności przypadł zwłaszcza konkurs, na którym wśród przybyłych na zabawę wybrany został Zapust. Włożono mu czarny kapelusz, przystrojony ogromnym czerwonym kwiatem oraz do klapy marynarki przypięto fantazyjną kokardę. To właśnie do niego musieli się zwracać chcący otrzymać z rąk organizatorów zapustową kiełbasę i bez cienia uśmiechu mówić: "Witamy, Zapuście, bez uśmiechu i bez łez". Tymczasem zaś Zapust miał za zadanie stojąc na krześle, rozśmieszyć przychodzącego z pokłonem. Wówczas, gdy mu się to udawało, jako nagrodę otrzymywał kiełbasę zapustową. Gdy natomiast przychodzącemu z pokłonem udawało się zachować powagę, właścicielem kiełbasy stawał się on, po czym w udziale przypadał mu wybór kolejnego pana Zapusta.

Wiele kiełbasek zostało zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie.

W sali hotelu "Draugystë" uczestnicy zabawy zapustowej zgromadzili się z jedną myślą - dobrze się pobawić, a tym samym godnie pożegnać mijający karnawał. Właśnie dlatego nie było tu miejsca na długie tyrady, ani też na politykę, która w życiu wielu spośród przybyłych na zabawę w obliczu zbliżających się wyborów samorządowych gra daleko nie ostatnią rolę. Walce, polonezy, polki nie tylko rozładowały napięcia, których nie brak w pracy zawodowej, lecz również sprawiły, że każdy poczuł się co najmniej o dziesięć lat młodszy. Świadczyć może o tym chociażby fakt, że w ciągu całej zabawy parkiet nie świecił pustkami.

Żałować muszą ci, którzy w czas nie zgłosili swego udziału w zabawie, w tym przedstawiciele władz AWPL Wilna i rejonu wileńskiego, spośród których na balu nie było nikogo.

Organizatorzy natomiast serdecznie przepraszają wszystkich tych, którzy nie mogli wziąć udziału w zabawie zapustowej z powodu ograniczonej liczba miejsc. Mają też nadzieję, że w przyszłości problem ten rozwiążą i w zabawie zapustowej będą mogli uczestniczyć wszyscy chętni.

Na zdjęciach: migawki z zabawy zapustowej.

Fot. Jerzego Karpowicza i Bronisławy Kondratowicz

NG 10 (446)