Ryszard Maciejkianiec
Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie... W ciągu ostatnich dwóch lat udzielając się ogólnemu rozwojowi "Naszej Gazety", udało się nam również zbudować bardzo ważną jej część - techniczne zaplecze. Uzyskaliśmy odpowiedniej klasy komputery, połączyliśmy je w sieć, dopasowaliśmy programy, aby działały jako jedna całość, ukazaliśmy się w Internecie. Mając ten ważny temat za sobą, marzyliśmy z zespołem, że przez najbliższe lata będziemy mogli spokojnie pracować nad treścią pisma. Niestety, w nocy 1 marca przestępcy po wyłamaniu drzwi i kraty, zabrali najważniejszy sprzęt - trzy podstawowe komputery z archiwum, szablonami i łącznością internetową w pamięci, skaner i telefon fax, uniemożliwiając dalszą działalność wydawniczą. Dziś można już tylko rozważać, czy możliwe było temu zapobiec poprzez ubezpieczenie sprzętu i stosowne zabezpieczenie pomieszczeń. Nasi Czytelnicy i goście na pewno mogli zauważyć, jak w ciągu ostatnich lat zmienił się wygląd siedziby Zarządu Głównego Związku i redakcji "NG". Niestety, mimo oszczędnego gospodarowania i ograniczania, gdzie się tylko dało - na wszystko nas nie było stać. Tym bardziej trudno to wszystko się daje w warunkach ustawicznego nękania i utrudniania działalności, stawiania zespołu redakcji w warunkach odmiennych, niż wszystkie pozostałe pisma na Litwie, w sytuacji niepewności co do możliwości dalszego korzystania z zajmowanego lokalu... Od stycznia 1997 roku zaczęliśmy trudną drogę realizacji zawartego w stosownym postanowieniu Rządu prawa do prywatyzacji pomieszczenia. W ciągu przeszło dwóch lat mimo próśb skierowanych do wszystkich decyzyjnych instytucji na Litwie, i mimo że redakcja funkcjonuje w tym samym pomieszczeniu od ponad dziesięciu lat, nie udało się nawet uzyskać jasnej odpowiedzi na pytanie - dlaczego nam się odmawia?! I jak to jest w państwie demokratycznym, że jednym redakcjom udziela się prawa do prywatyzacji kilku tysięcy m2 powierzchni, a nawet redakcjom typu "krzak", "NG" zaś odmawia sprywatyzowania należnych jej 100 m2? Po bezowocnych zabiegach przed rokiem wystosowaliśmy list do premierów obu krajów - Litwy i Polski, prosząc o rozpatrzenie i rozwiązanie problemu w ramach komisji międzyrządowej. Niestety, skutek był absolutnie odwrotny, niż przewiduje prawo. Samorząd miasta Wilna przekazał arendowane przez nas pomieszczenie do Funduszu Własnościowego w celu przeprowadzenia publicznego przetargu sprzedaży lokalu! 24 lutego br. Fundusz uprzedził nas o tym, że pomieszczenie będzie sprzedane, i że nie możemy liczyć nawet na przedłużenie umowy o arendzie! Jeszcze raz więc zwróciliśmy się do Samorządu oraz Ministerstwa Reform Administracyjnych i Samorządów. Oczekujemy na kolejną odpowiedź. Po raz pierwszy szerzej mówimy o tym publicznie, ponieważ nasze niegłośne trzyletnie ubieganie się o należne nam prawo zostaje bez echa i odzewu. Apelujemy więc jeszcze raz do premierów rządów Andriusa Kubiliusa i Jerzego Buzka o rozwiązanie problemu, będąc zdania, że budowanie porozumienia i ładu społecznego, przestrzeganie praw mniejszości narodowych stanowią nierozerwalną część strategicznego partnerstwa obojga narodów i państw. Jesteśmy też głęboko przekonani, iż pognębianie słabszych, bądź milczące przyzwalanie na to, nie stanowi o sile państwa, jak też o wielkości ducha polityków sprawujących władzę. Na pierwszą wieść o włamaniu i kradzieży odezwali się najwierniejsi przyjaciele i darczyńcy naszego pisma - Fundacje Pomoc Polakom na Wschodzie i "Więź", Kongres Polaków w Szwecji, redakcje "Słowo Kongresu" ze Szwecji i "Naszej Polonii" z Estonii, natychmiast organizując zbiórkę pieniężną na odbudowanie sprzętu. Już po upływie doby w sobotę specjalnie przyleciał do Wilna ze Szwecji Michał Bieniasz, przywożąc programy, skaner, modem oraz serdeczne słowa otuchy od Polaków Szwecji. Za zebrane środki kupił w Wilnie i przekazał redakcji również komputer, wespół z zespołem redakcji w ciągu dwóch dni odbudowywał programy, sieć, internetową łączność ze światem. Pozwoliło to nam przekazać Czytelnikom dzisiejszą skróconą wersję kolejnego numeru "NG'", za co wyżej wymienionym instytucjom i osobom wyrażamy serdeczną wdzięczność. Wdzięczni jesteśmy także wszystkim tym, co telefonicznie bądź listownie udzielili nam poparcia i dodali otuchy. To współuczestniczenie nie tylko w chwilach radosnych, ale też trudnych, jest dziś dla nas szczególnie ważne. To buduje i pozwala mieć nadzieję na lepsze. Lista ofiarodawców ze Szwecji Roman Koba - 500
NG 11 (447) |