Adam Andrzejewski

O Traktacie, ale i nie tylko

Zbliża się szósta rocznica uroczystego podpisania Traktatu Polsko - Litewskiego, który od czasu podpisania ma być prawomocny przez 15 lat. A teraz może by tak zastanowić się, komu on pożytek przyniósł i przynosi, a komu dopomógł tyle co umarłemu kadzidło.

A więc spójrzmy na niektóre sprawy: co mają, a czego nie mają Litwini w Polsce, a Polacy na Litwie.

Próg wyborczy nie obowiązuje w Polsce, a u nas obowiązuje. Litwinom w Polsce nikt nie zabiera ziemi prawem kaduka. A u nas w rejonie wileńskim Merkys i jemu podobni takie hece wyprawiali aż się kurzyło. A czy okazuje się taką pogardę językowi litewskiemu w Polsce? Tam w szkołach litewskich jednak obowiązuje egzamin z języka litewskiego. U nas z języka ojczystego przestał obowiązywać pomimo naszych podpisów i protestów. Miejmy nadzieję, że nie na stałe. No, i ta nieszczęsna reforma szykująca średnim szkołom polskim na Wileńszczyźnie wprost niesłychane dotąd spustoszenie. W litewskich szkołach w Puńsku czy w Sejnach na pewno będzie inna.

Nieprzypadkowo chyba tak usilnie wmawiano nam, że jesteśmy "spolonizowanymi Litwinami". No, jasne, skoro tak jest, to po co nam polskie szkoły? To zaledwie cząstka naszych problemów. Na opisanie wszystkich trzeba by wołowej skóry. A dyplomacja polska w Wilnie zazwyczaj starała się "wspaniałomyślnie" ich nie dostrzegać. A teraz może spójrzmy na siebie samych, jak prezentujemy się wobec Polski my? No cóż, niejeden Polak wileński osierocił swą rodzinę podczas kampanii wrześniowej w 1939 r. Niejeden też pozostał na wieki na polach pod Lenino i Monte Cassino, a także pod Berlinem i w wielu innych miejscowościach w czasie wojennej pożogi. A dziś i my sami, chociaż na ogół biedni jesteśmy, niektórym z nas czasem i kiszki marsza grają, ale gdy ujrzeliśmy na ekranach telewizorów straszną powódź w Polsce, to postanowiliśmy w miarę naszych możliwości okazać tym nieszczęśliwym ludziom pomoc. I nieźle nam to się udało.

Kardynał Henryk Gulbinowicz z Wrocławia mógłby to poświadczyć.

A więc wstydzić się przed Polską nie mamy powodu. Niestety, władze Polski, polska dyplomacja poprzez swój do nas stosunek w ciągu minionych 10 lat jakby chciały powiedzieć, że wileński "Murzyn" swoje zrobił. Zaraz ktoś może powie, że któż nagrodził niedawno 34 nauczycieli naszych? No, niegłupia kombinacja. Nagrodzić nauczycieli, a potem w milczeniu przyglądać się, jak reformatorzy w nieludzki sposób "zreformują" im średnie szkoły, że po tych szkołach tylko smutne wspomnienia pozostaną. A przecież w Traktacie tak pięknie mówi się o prawie do tworzenia nawet wyższych szkół. Ponieważ na dzień dzisiejszy Polska Litwie nic a nic nie jest dłużna, to może u kogoś w Warszawie i obudzi się sumienie. Pozostaje więc nadzieja, że my, nasze dzieci i wnuki nie będziemy stale ludźmi do bicia.

NG 12 (448)