Krzysztof Tracki

Upadek kariery podskarbiego

Autor publikacji Krzysztof Tracki jest historykiem, absolwentem Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Posiada specjalizację archiwalną i pedagogiczną. Pracuje jako nauczyciel w szkołach katolickich w Katowicach. Jest również doktorantem w Instytucie Historii Wydziału Nauk Społecznych UniwersytetuŚląskiego, gdzie pod kierunkiem prof. dr hab. Henryka Kocoja przygotowuje pracę doktorancką pt. "Działalność polityczna Joachima Litawora Chreptowicza w okresie Sejmu Czteroletniego 1788 - 1792".




W dziejach Polski nowożytnej trudno byłoby znaleźć okres, który w równym stopniu jak epoka stanisławowska dostarczałby tak wielu zjawisk kontrastowych - patriotyzmu i zdrady, walki o reformę państwa i działań destrukcyjnych, zbawiennych przedsięwzięć i zwykłego partactwa.

Okres panowania Stanisława Augusta - poprzedzający bezpośrednio upadek państwa polsko - litewskiego dostarcza licznych przykładów walki o wyrwanie Rzeczypospolitej z wewnętrznej zapaści i zależności od mocarstw ościennych. Za rzucającymi się w oczy wielkimi wydarzeniami tego czasu - Sejmem Czteroletnim i zbrojnymi próbami "wybicia się na niepodległość" - tkwią jednak zjawiska o nie mniejszej doniosłości. Choć nie potrafią przykuć uwagi wzniosłością, dziś nie podlega dyskusji, że o odrodzeniu państwa musiały w takim samym stopniu zadecydować przemiany dokonujące się na polu oświaty, kultury i gospodarki. W tę stronę kierowały się wysiłki światłych działaczy polskiego Oświecenia, i w tym duchu dawał wyraz swej postawie król Stanisław August, który w liście z 14 XII 1772 roku do hetmana polnego litewskiego Aleksandra Sapiehy pięknie pisał: "... naród nowy tworzyć trzeba w tej myśli i rezygnacji, że dobrze jest sadzić drzewo, choćby owoc jego następcy nasi dopiero kosztować mieli".

Jak na tym tle przedstawia się los jednej z najbardziej błyskotliwych i najszybciej przerwanych karier tej epoki - historia Antoniego Tyzenhauza? Co spowodowało upadek podskarbiego nadwornego Litwy, jednego z najbardziej zasłużonych inicjatorów przemian gospodarczych w skali Wielkiego Księstwa Litewskiego, budowniczego manufaktur i sprawcy ożywienia produkcji przemysłowej, handlu i komunikacji? Jak wreszcie wytłumaczyć klęskę przedsięwzięcia, które, w zgodzie z ambicjami Tyzenhauza, miało wydać trwałe owoce już w niedalekiej przyszłości? Mimo istnienia kilku monografii poświęconych temu zagadnieniu (ostatnią prof. Stanisław Kościałkowski ukończył tuż przed wojną), historiografia wciąż nie wypracowała jednoznacznej opinii na temat Tyzenhauza - bo i spuścizna, którą pozostawił, łatwej ocenie nie podlega.

* * *

Urodzony ok. 1733 roku Antoni Tyzenhauz całość swej kariery związał z osobą Stanisława Augusta. Dzięki współpracy z Familią Czartoryskich, już we wczesnej młodości zdołał poznać przyszłego monarchę, wtedy jeszcze stolnika litewskiego. Jest też rzeczą pewną, że znajomość ta wywarła wielki wpływ na dalsze losy Tyzenhauza. Bez niej trudno byłoby zrozumieć awanse i zaszczyty, które po wstąpieniu Poniatowskiego na tron (1764) spadły na niezbyt zamożnego potomka spolonizowanej i wrosłej w katolicyzm rodziny inflanckiej.

Już w 1765 roku król nadał mu urząd podskarbiego nadwornego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Rok później pod wpływem monarchy, sejm oddał w jego ręce Komisję Skarbu Litewskiego. Równocześnie Stanisław August powierzył mu zarząd nad wszystkimi dobrami królewskimi na Litwie. Przychylność króla, na którą przez wiele lat mógł liczyć Tyzenhauz, wskazuje, że posiadał on również niewątpliwy talent ukazywania swych planów i ambicji we właściwym świetle. Nic dziwnego, że monarcha związał z nim nadzieję na ożywienie gospodarcze Litwy, rozwój manufaktur, handlu i komunikacji. Od tego czasu podskarbi nadworny stał się rzeczywistym zwierzchnikiem administracji skarbowej na Litwie. Za cenę stałego powiększania dochodów z królewskich dóbr stołowych i odprowadzania ich do Warszawy, uzyskał pole dla realizacji własnych ambicji i uprzemysłowienia wschodnich części państwa polsko - litewskiego.

W krótkim czasie litewskie królewszczyzny stały się obszarem najgłośniejszego eksperymentu gospodarczego epoki stanisławowskiej. Lokując większość inwestycji w województwie nowogródzkim, już w pierwszych latach swojej działalności Tyzenhauz oddał do użytku 20 manufaktur skupionych na przedmieściach Grodna - w Łosośnie i Horodnicy. Za nimi poszły kolejne przedsięwzięcia, które stopniowo odmieniały ekonomiczne oblicze Litwy. W "fabrykach" podskarbiego produkowano karabiny i pociski, karety, płótna lniane, igły, nici i jedwabne chusty. Tworzono liczne młyny i szlifiernie. W samym Grodnie rozpoczęto budowę osad robotniczych (liczba robotników wzrosła tu do 3 tysięcy). Powstały także pierwsze szkoły, kształcące specjalistów dla miejscowych manufaktur. Wielkie nakłady pochłonęło usprawnienie sieci komunikacyjnej, utwardzanie dróg, pogłębianie koryt rzecznych, kopanie kanałów.

Obok wielkiego rozmachu w działaniach gospodarczych Tyzenhauz okazał się również mecenasem sztuki. W jego dobrach w Postawach, przez trzy lata istniała szkoła muzyczno - teatralna pod kierownictwem Leona Sitańskiego. Stworzono tu orkiestrę, założono teatr. Jeszcze wiele lat po śmierci podskarbiego jego imię rozsławiał zespół baktowy złożony z młodzieży okolic Grodzieńszczyzny. Do trudnej sztuki tańca przysposabiał ich specjalnie sprowadzony z Paryża Francois Ledoux.

* * *

Nasuwa się zatem pytanie - jakie przyczyny zadecydowały o rychłym upadku tak efektownej kariery podskarbiego?

Bliższe spojrzenie za kulisy jego działań pozwala w znacznym stopniu rozwiać wątpliwości. Historycy zgodnie eksponują pasmo błędów i nadużyć popełnionych w litewskich królewszczyznach. Dla wywiązania się z płatniczych zobowiązań wobec króla, Tyzenhauz nie wahał się zwiększać eksploatacji chłopstwa. Wprowadził pańszczyznę, której w królewszczyznach nie notowano od czasów Jana III Sobieskiego. Ucisk włościaństwa sprawił, że w 1769 roku wybuchło powstanie w ?ekonomiach? szawelskich. Godzi się przy tym podkreślić, że zwrot w stronę obciążeń ludności chłopskiej następował w chwili, gdy w polskim prawodawstwie wystąpiła tendencja odwrotna, do pomniejszania ucisku tej klasy (ustawy sejmu z lat 1767 - 68), a coraz większa liczba właścicieli ziemskich ograniczała bądź kasowała pańszczyznę w swoich dobrach.

Ale lekceważenie "czynnika społecznego" nie było jedynym źródłem upadku Tyzenhauza. Fundamentalnym błędem okazało się złe rozlokowanie ośrodka manufaktur, z dala od źródeł surowców. Podskarbi, który był przeciwnikiem nadmiernego importu dóbr z zagranicy, jednocześnie nie był w stanie sprawić, aby produkt krajowy był tańszy. Wysokie koszty transportu pogłębiały tylko deficyt, jaki odtąd gnębił jego gospodarkę. Także wiele inwestycji okazało się chybionych. Podaż zwyczajnie wymagała popytu, tymczasem wśród szlachty, nawykłej do kupowania dóbr z zagranicy, nie wszystkie towary znajdowały nabywców. Nikłe lub umiarkowane zainteresowanie produktami z grodzieńskich manufaktur (np. kartami do gry lub karetami) po prostu nie mogło wystarczyć do pokrycia rosnącego deficytu.

Nietrudno jest spostrzec, że nietrafna polityka społeczna oraz błędy, popełnione w toku inwestycji, musiały zemścić się na Tyzenhauzie. W gronie jego przeciwników znalazło się wielu światłych reformatorów gospodarki, którzy reprezentując podobne do podskarbiego cele i ambicje, kwestionowali metody przez niego stosowane. Na prowincji z niechęcią do eksperymentów "Inflantczyka" odnosił się kanonik wileński i referendarz litewski ks. Paweł Brzostowski, który już w 1769 roku zniósł w swych dobrach pańszczyznę, ogłaszając "Ustawy stosujące się do dobrego porządku i powinności osiadłych ludzi w dobrach w Pawłowie czyli Mereczu". W ślad za nim szedł kanclerz wielki koronny i reformator dóbr w Bieżuniu Andrzej Zamoyski oraz Joachim Chreptowicz, autor reformy rolnej w Szczorsach i Wiszniewie.

Wydaje się jednak pewne, że do ostatecznej klęski kariery Tyzenhauza przyczynił się głównie krąg jego antagonistów ze sfer dworu królewskiego. Opozycję tworzyli magnaci z najbliższego otoczenia monarchy - marszałek nadworny koronny Franciszek Rzewuski i biskup inflancki Józef Kossakowski. Źródła archiwalne zaś dostępne historykom sugerują, że decydującą rolę mógł tutaj odegrać podkanclerzy wielki litewski Joachim Litawor Chreptowicz.

* * *

Zadziwiające, że opracowania dotyczące upadku kariery Tyzenhauza nie poświęciły dotąd należytej uwagi relacjom podskarbiego z podkanclerzym litewskim. Tymczasem w nich, jak się zdaje, może tkwić jedna z przyczyn upadku "przeinwestowanych" reform.

Zasłużony reformator oświaty na Litwie, jeden z twórców Komisji Edukacji Narodowej i szef jej Deputacji Akademii i Szkół Litewskich - Joachim Chreptowicz - cieszył się szacunkiem nawet wśród swych politycznych przeciwników. W kręgach dworu Chreptowicza niezmiennie uważano za "godnego człeka, rozumnego i przywiązanego do króla i narodu". Znany był również jako inicjator przemian gospodarczych w swoich dobrach, sprawca oczynszowania chłopów i unowocześniania środków produkcji, który jako czołowy teoretyk polskiego fizjokratyzmu, stworzył wszechstronną wizję rozwoju gospodarczego kraju w oparciu na nowoczesne rolnictwo i handel (poświęcił jej dwie rozprawy: "O reprodukcji corocznej krajowej" i "O prawie natury"). Z tej perspektywy poglądy Chreptowicza wydają się być zbieżne z postawą podskarbiego. Trudno też zaprzeczyć, że łączył ich ten sam cel - wizja Rzeczypospolitej opartej na fundamencie silnej gospodarki. W rzeczywistości jednak zbieżność postaw była tylko pozorna. Dlaczego więc "system" Tyzenhauza stał się dla podkanclerza celem niszczących ataków?

* * *

Obserwując początki kariery obu polityków, uderza ich zadziwiające podobieństwo. Obaj pochodzili z Litwy, a swe urzędy i znaczenie zawdzięczali przede wszystkim Stanisławowi Augustowi. Obu wiązały z królem poufałe kontakty, chociaż znajomość monarchy z Antonim Tyzenhauzem była nieco dłuższa (pochodziła sprzed elekcji 1764 r.) Stopniowo też pięli się po szczeblach kariery, by niemal w tym samym czasie (1773 r.) osiągnąć krzesło senatorskie.

Przyznajmy, że awanse Tyzenhauza - nuworysza wśród wpływowej magnaterii - mogły budzić niechęć Chreptowicza, reprezentanta "starożytnego" rodu litewsko - ruskiego. Zresztą i podskarbi nie darzył sympatią Chreptowicza. Tyzenhauz, młodszy od podkanclerzego o cztery lata, wcale nie skrywał swych ambicji politycznych, a dzięki wpływom na Litwie wyraźnie pragnął zdobyć kontrolę nad miejscowymi stronnikami dworu. Konflikt stał się nieuchronny, gdy w ten sposób wkroczył na pole działań Chreptowicza, który właśnie po pierwszym rozbiorze stał się politycznym rządcą Litwy, reprezentującym interesy króla na litewskiej prowincji. Zapewne w tych okolicznościach powstała obustronna wrogość, która rodziła się także na gruncie skrajnie odmiennych charakterów. Skryty, nieufny i zamknięty w sobie Tyzenhauz nie wzbudzał sympatii otoczenia króla, w tym także podkanclerzego Chreptowicza, który zwykł cenić otwartość, prostolinijność i ogładę towarzyską. Tych cech podskarbi zwyczajnie nie posiadał, a jego skłonność do konfliktów tylko pogłębiała wzajemną niechęć.

A jednak mamy prawo stwierdzić, że ambicje przyświecające tymże dygnitarzom - w tym również odczucia osobiste - nie były główną przyczyną klęski Tyzenhauza. Tym bardziej wątpliwe jest, by działania podskarbiego mogły wywołać aż taką wrogość Chreptowicza, jaką przedstawiał w swoich "Pamiętnikach" biskup inflancki Józef Kossakowski. Według niego "podkanclerzy litewski (...) szeptał do ucha nam, ażeby Tyzenhauza albo zagranicą, albo w kraju zgładzić". Relacja ta zdradza symptomy fałszu, jeśli zestawić ją z opiniami współczesnych o podkanclerzym, jego poglądami i cechami charakteru. Ponadto uwzględnić trzeba, że wiadomość ta pochodzi od wieloletniego wroga Chreptowicza, politycznego i osobistego, który po upadku Konstytucji 3 Maja znalazł się w najwyższych władzach konfederacji targowickiej i, wbrew otoczeniu Stanisława Augusta, dążył wraz z bratem - hetmanem wielkim litewskim Szymonem Kossakowskim - "ażeby Litwę odrębnym zrobić narodem". Dodajmy, że w dobie insurekcji kościuszkowskiej, obaj Kossakowscy zawiśli na szubienicach przygotowanych przez powstańców dla zdrajców narodu - jeden w Warszawie, drugi zaś w Wilnie.

Trudno zaprzeczyć, że z tej perspektywy poważne wątpliwości budzi rzetelność informacji biskupa o rzekomym planie zamachu na życie Tyzenhauza.

Na sejmie 1780 r. podskarbi litewski spotkał się z frontalnym atakiem jego przeciwników. Najcięższe zarzuty padły ze strony posłów, związanych z podkanclerzym litewskim. Smutny obraz skutków działania "systemu" Tyzenhauza przedstawił przyjaciel Chreptowicza cześnik grodzieński Michał Zaleski: "Kupiec stracił ochotę do handlu i sposób do życia - mówił poseł trocki - stając się albo próżniakiem w kraju, albo się z kraju wynosząc". Oskarżenia były ciężkie. Niszczenie inicjatywy kupieckiej i handlu przez wygórowane podatki, przywrócenie pańszczyzny, z której "rolnik w pracy zleniwiał doświadczywszy akcyzów", i wreszcie malwersacje oraz sprzeniewierzenie kwoty ponad 30 000 złotych - wszystko to stawiało Tyzenhauza w niezwykle trudnej sytuacji. Trudno też się dziwić, że mało przekonywująco brzmiały wyjaśnienia podskarbiego, który tłumaczył, że utajenie tej sumy "jest owocem czystej omyłki". Po czternastu latach "eksperymentu", Antoni Tyzenhauz został pozbawiony zwierzchnictwa nad Komisją Skarbu Litewskiego oraz kontroli nad litewskimi domenami króla.

Prawdą jest, że - jak twierdził Jerzy Łojek - przedsięwzięcia gospodarcze Tyzenhauza nie mogły się powieść, gdyż zbyt wielu miały przeciwników, także w czynnikach decyzyjnych państwa8. W rzeczywistości politycznej szeregi wrogów nie potężnieją jednak wyłącznie ze względów osobistych i ambicjonalnych. Właściwym źródłem niepowodzenia podskarbiego były różnice w zapatrywaniach na sposób "uprzemysłowienia" kraju oraz rolę i miejsce chłopstwa w systemie społecznym Rzeczypospolitej. W chwili, gdy kolejni fizjokraci znosili w swoich dobrach pańszczyznę i torowali drogę do wszechstronnego rozwoju ekonomicznego wielkich połaci kraju, fiskalizm i polityka pańszczyźniana Antoniego Tyzenhauza przedstawiała go jako reprezentanta wstecznictwa, który stosując reformy wbrew społeczeństwu, musi w swych zamiarach ponieść ciężką klęskę. Wymierną opinię wobec metod działań właściwych podskarbiemu, wyrażał po latach Joachim Chreptowicz, pisząc w swym dziele "O prawie natury": "Zdolności ciała źle pracują u człowieka powabów chęci nie mającego; ręce niewolnika, i to nieskładnie pracują dla pana." Przedstawiał podkanclerzy również jaskrawy obraz skutków pańszczyzny, tak charakterystyczny dla programowych przeciwników Tyzenhauza. Rezultatem takiej polityki jest zatem "mała masa bogactw narodowych, (...), małe sposoby opatrzenia bezpieczeństwa całego narodu; nędza na ostatek, szczupłość sił, niepewność użycia własności (...), lenistwo, rozpacz, pijaństwo i cała w ogół postać nędzna narodu...".

Z całą pewnością stwierdzić można, że właśnie takich pozostałości po "systemie" Tyzenhauza spodziewały się zastępy jego przeciwników, którzy w 1780 r. skłonili w końcu Stanisława Augusta do odsunięcia go od wpływów. W rękach niefortunnego reformatora dóbr litewskich pozostał tylko dożywotni urząd podskarbiego, ale wobec utraty realnego znaczenia w kręgach rządowych i na prowincji mógł być on tylko fasadą i wspomnieniem niedawnej świetności. Sam Tyzenhauz nie oglądał już zajęcia grodzieńskich manufaktur przez Franciszka Rzewuskiego. Podobno miasto opuścił znienacka, pieszo i samotnie. Odsunięty faktycznie od życia politycznego, tuż przed śmiercią został jeszcze wmieszany w słynną "aferę" Dogrumowej, żony oficera rosyjskiego, która wywołując ferment w Rzeczypospolitej, świadomie oskarżyła podskarbiego o próbę otrucia Stanisława Augusta. Zanim jednak sprawa przebrzmiała, a jej sprawczynię skazano na piętnowanie i dożywocie w wieży, schorowany i sterany Antoni Tyzenhauz umarł w Warszawie 31 III 1785 r., w wieku zaledwie 52 lat.

Schyłek życia podskarbiego Litwy budzi zadumę i zrozumiałe współczucie. Ocena jego dokonań wymaga jednak dystansu i świadomości, że rzeczywistość rzadko bywa czarno - biała. Wiele przedsięwzięć, którym dał on początek, dane było dokończyć jego przeciwnikom. W ten sposób jeszcze w 1784 r. dwór królewski, przy osobistym zaangażowaniu króla i Joachima Chreptowicza, doprowadził do końca budowę kanału Pina - Muchawiec, łączącego Dniepr z Bugiem (tzw. kanał królewski). Stworzony przez Tyzenhauza zespół baletowy grał w Warszawie jeszcze do trzeciego rozbioru, a zachowana przy życiu manufaktura sukiennicza zaopatrywała w swoje produkty powstańców kościuszkowskich. Niejasno wciąż rysuje się sprawa nadużyć finansowych i malwersacji podskarbiego. Jednak przyznać trzeba, że nierentowność inwestycji z góry skazywała większość manufaktur na prędki upadek. Po Tyzenhauzie pozostała zaś pamięć ambitnych planów i zatraconych reform. I choć upadek Tyzenhauza skłania do refleksji na temat losów reform przeprowadzonych wbrew społeczeństwu i postawom ideowym właściwym swej epoce, przypomnieć wypada myśl wyrażoną w przeszłości przez Napoleona: "Potomność powinna sądzić ludzi i rządy tylko w świetle czasów i okoliczności, w jakich przyszło im działać."

Na zdjęciach: Autor publikacji, Antoni Tyzenhauz, Joachim Chreptowicz, pałac Tyzenhauza w Wilnie.

NG 12 (448)