Stanisław M. Jankowski

Strzały na Wileńszczyźnie

Czytając o oskarżeniu Armii Krajowej o współpracę z gestapo, zastanawiam się, komu dzisiaj zależy na tym, aby mieszkający na Litwie Polacy serdecznie znienawidzili nie tylko wzywających ich na przesłuchanie prokuratorów z Wilna...

W ostatnich dniach maja 1944 r. aresztowano w Wilnie Tadeusza Cywińskiego - "Puchałę", od kilku lat związanego z akowską działalnością. Zaczęli go przesłuchiwać Litwini z Saugumy, czyli litewskiego gestapo. Pomyślał, że jeśli przyzna się do znajomości języka litewskiego, to będą łagodniejsi. Słuchali, co ma do powiedzenia o konspiracji, a ponieważ łgał i ?nic nie wiedział? - zaczęło się katowanie. Pytali, tłukli, znowu zarzucali pytaniami.

- Nors bajoras esi, kietą rurą turi - usłyszał w pewnej chwili komplement. I zrozumiał, że "choć jest szlachcicem, to jednak dupę ma twardą..."

Uciekł przesłuchującym w kilka dni później, gdy go na moment zostawili samego w pokoju. Okno było blisko, zjechał po jakiejś gumowej lince i dlatego w 1972 r. mógł spisać relację o swoim spotkaniu z litewskim gestapo.

Sauguma znaczy
bezpieczeństwo

Mam w domowym archiwum kilkanaście podobnych relacjiżołnierzy i oficerów Armii Krajowej z Wileńszczyzny. Opowiadają o kolegach, zamordowanych w czasie przesłuchań przez funkcjonariuszy litewskiego gestapo. Saugumę powołano jeszcze w strukturach rządu Republiki Litewskiej, w okresie międzywojennym. Po zajęciu Wilna w 1939 r. przez wojska litewskie współpracowała z NKWD i z gestapowcami. Na początku 1940 r. w okolicach Sejn przekazała Niemcom kilka transportów polskich więźniów, a niewielu spośród nich ocalało z obozu w Działdowie. Niektórych pracowników Saugumy sowieci aresztowali po zajęciu Wilna w 1940 r. Inni zgodzili się na współpracę z NKWD, a jako "wiano" przekazali komplet materiałów z informacjami o polskiej konspiracji.

- Meldunki sowieckie pisano dalej w teczkach byłej litewskiej Saugumy - ocenia dr Jarosław Wołkonowski, spośród naukowców najlepiej znający przechowywane w Wilnie zbiory archiwalne litewskich służb bezpieczeństwa, a także NKWD i KGB. - Ułatwiło to penetrację polskiego podziemia i pozwoliło już wiosną 1941 roku wykorzystać archiwum Saugumy przez funkcjonariuszy NKWD Litewskiej SRR.

Wszyscy byliśmy kolaborantami

W lipcu 1941 roku pracowników Saugumy wzięli pod swoją "opiekę" funkcjonariusze niemieckich służb bezpieczeństwa. Zaprzecza temu jednak były szef Saugumy, którego na Litwie postawiono przed sądem.

"Niemcy niszczyli nasze państwo - wyjaśnia - okupowali kraj i ludzie stali się ich narzędziem. Litewski chłop miał ziemię, jednak zgodnie z narzuconym przez Niemców planem musiał dostarczać imżywność. Odebrali nam wszystko, byliśmy uciemiężeni przez tych wszechmocnych. Nicym robactwo...

- Chce pan powiedzieć,że litewscy chłopi wspierali Niemców" - przerywa ten wywód Ferdinandas Kauzonas.

- Tak, wspierali. Wszyscy byliśmy kolaborantami, cały naród, działały bowiem surowe niemieckie prawa.

- Chłop wykonywał rozkazy Niemców, a litewska policja bezpieczeństwa ich nie wykonywała?

- Staraliśmy się uchronić tego rolnika przed innymi wyzyskiwaczami: partyzantami bolszewickimi, Armią Krajową, innymi rabusiami i terrorystami - ocenia Aleksandras Lileikis.*)

Z wybranego z "Respubliki" wywiadu najważniejszy to chyba fragment. Dziennikarz nie zapytał Lileikisa o 14 wykładowców i 70 wychowanków seminarium duchownego w Wilnie, przy ulicy Mostowej; zajmowała się nimi, wraz z gestapo, Sauguma. Litwinów zwolniono, Polacy pojechali do obozów koncentracyjnych. 23 maja 1942 r. ponad stu funkcjonariuszy Saugumy wzięło udział w wielkiejłapance na wileńskim Zwierzyńcu. Zatrzymano 1148 osób, po przesłuchaniach aresztowano 350.

Funkcjonariusze Saugumy mieli też swoje "wielkie dni" podczas rozpracowania Związku Wolnych Polaków, jednej z kilkunastu nielegalnych konspiracji na Wileńszczyźnie. 42 młodych ludzi w wieku 17 - 23 lat zostało rozstrzelanych 12 maja 1942 r. w podwileńskich Ponarach.

Nazwano ich "strzelcami
ponarskimi"...

Ponary, odległe od Wilna o 10 kilometrów, nigdy nie odejdą z pamięci każdego, kto tylko o nich usłyszał. Więźniów zaczęli tam mordować funkcjonariusze NKWD, a po zajęciu byłej sowieckiej bazy paliwowej Niemcy zdecydowali się wykorzystać ponaddziewięciometrowe doły. Zorganizowano specjalny oddział Ypatingas Burys. Początkowo ubrani byli w mundury armii litewskiej sprzed 1939 r., później dostali umundurowanie policyjne. I zadanie: zlikwidować Żydów na Wileńszczyźnie.

"Ramię bolało od kolby i palce od ładowania, a uszy puchły od wystrzałów i rozpaczliwych błagań. Strzelaliśmy w tył głowy. Była jednak zasada, że kto był z dzieckiem na ręku, musiał stanąć do nas twarzą. Wtedy jeden strzelał do niego, a drugi - do dziecka - zeznał po wojnie jeden zżołnierzy, zwanych - od miejsca masowych egzekucji - "strzelcami ponarskimi".

Zabili ponad sto tysięcy osób, głównie Żydów, ale także kilkuset Polaków i Rosjan. Kilku schwytano i postawiono po wojnie przed sądem w PRL; był wśród nich Viktoras Galvanauskas, ukrywający się pod nazwiskiem Witolda Gilwińskiego. Tylko jemu udowodniono zastrzelenie 2000 osób.

W litewskim archiwum znajdują się wykazy nazwiskżołnierzy tego oddziału, a nawet ich adresy w roku 1942. Nie znalibyśmy tych nazwisk, gdyby pewnego dnia "ponarscy strzelcy" nie złożyli podpisów pod listą przydziału opału na zimę...

Zemsta za zemstę

"Oddział samoobrony litewskiej, mszcząc się za śmierć 4 żołnierzy, poległych w starciu z akowcami, rozstrzelał 39 cywilnych Polaków w majątku Glinciszki (powiat wileński). Wśród zabitych były nieletnie dzieci i starcy" - informację tej treści znaleźć można w wydanej dziesięć lat temu "Kronice wydarzeń". **) Litewski historyk Arunas Bubnys połączył też zbrodnię w Glinciszkach z odwetową akcją akowską w Dubinkach. Pierwsza zbrodnia zdecydowała o drugiej. Partyzanci z V Brygady Armii Krajowej, dowodzonej przez Zygmunta Szendzielarza "Łupaszkę", byli niemniej bezwzględni od ochotników z litewskiej samoobrony. Za śmierć polskich kobiet i dzieci w Glinciszkach nie zapłacili jednak ochotnicy; zastrzelono 27 osób, w tym Rimuka Rynkiewicza,żyjącego dopiero od dwóch miesięcy...

I dla tej zbrodni - jak mi się wydaje - nie ma większego znaczenia komentarz, że Komenda Okręgu Wileńskiego AK miała zamiar zabronić "Łupaszce" wykonania akcji odwetowej, a po meldunku o napadzie na Dubinki ukarać majora Szendzielarza za niesubordynację. Nic wspólnego z prawdą nie mają także opowieści o kartkach, przyczepionych do zwłok zabitych z informacją,że AK zastrzeli '10 Litwinów za ! Polaka". Tak rozumiejąc, partyzanci z brygady - w odwecie za zbrodnię w Glinciszkach - musieliby zabić 400 Litwinów.

Nie ma wojny, która nie niosłaby ze sobą podobnych lub nawet bardziej dramatycznych wydarzeń, jak w Glinciszkach i Dubinkach. Niemcy na kilka, a Rosjanie na kilkadziesiąt lat włączyli Litwę do swoich błędnych celów, czego najlepszym dowodem realizowany nie tylko przecież w Ponarach holocaust czy wymyślone w Moskwie deportacje.

Litwinom trudniej tłumaczyć,że ich kraj - bo taką jest prawda - wykorzystał współpracę niemiecko - sowiecką dla własnych celów w 1939 r., gdy Rzeczpospolita biła się z Hitlerem. Litwini zapłacili za naiwność swoich polityków, zarówno wówczas, gdy ich rząd był proniemiecki, jak i później, gdy przyszło im wejść do "szczęśliwej rodziny narodów" Związku Radzieckiego.

Polacy zapłacili jeszcze większą cenę na Wileńszczyźnie w latach wojny, a wielu z nich wygnano z domów po ponownym wejściu do Wilna armii sowieckiej. Przez całe lata byli obywatelami "drugiej kategorii", podejrzanymi i sekowanymi. Współpracę z gestapo zarzucono im również w 1989 r., na zamówienie Towarzystwa "Vilnija" i w sześć lat później, w czasie antypolskiej kampanii, prowadzonej przez posłów Romualdasa Ozolasa i Juozasa Dringelisa. A nawet w 1996 r., podczas śledztwa przeciwko szefowi Saugumy rejonu wileńskiego - Aleksandrowi Lileikisowi, dumnemu z tego,że - jak powiedział - "jego służba prześladowała Armię Krajową".

Tygodnik "AWS" nr 9 z 27 02 2000 r.

*) Ferdinandas Kauzonas "Litewska policja bezpieczeństwa - kto ona" (w) "Respublika" 16 lipca 1996 r.

**) Arunas Bubnys "Armia Krajowa w południowo - wschodniej Litwie. Kronika wydarzeń" (w) "Švyturys" 6 marca 1990 r.

Na zdjęciu: major Zygmunt Szendzielarz - "Łupaszka", dowódca V Brygady AK na Wileńszczyźnie. W odwet za zbrodnię na Polakach w Glinciszkach oddziały tej brygady dokonały masakry ludności litewskiej w Dubinkach (czerwiec 1944 r.). Po zakończeniu II wojnyświatowej "Łupaszka" dowodził oddziałami partyzanckimi na Pomorzu i Białostocczyźnie. Aresztowano go w czerwcu 1948 r., sądzono w listopadzie 1950, stracono w Warszawie, w lutym 1951 r.

NG 13 (449)