Ryszard Maciejkianiec.

Nadzieja w beznadziejności

Wybory samorządowe, które odbyły się w minioną niedzielę, i które, wbrew prognozom pesymistów, że ludzie mają już naprawdę dosyć i na wybory raczej nie pójdą, przebiegały nadzwyczaj aktywnie. Nakręcana przez środki masowego przekazu machina propagandowa w ostatnich przedwyborczych tygodniach, aktywna praca w terenie oraz wykorzystywanie atutów posiadanej władzy przez rządzące w tych czy innych samorządach partie zaowocowały ponad 52% aktywnością tych, co to mieli prawo wyborczego głosu.

Nieoczekiwanie dla obserwatorów najwięcej mandatów w skali kraju zdobył Nowy Związek - socjalliberałowie pod przewodnictwem Arturasa Paulauskasa, który jak dotychczas nie miał swoich przedstawicieli w samorządach, a nowa partia była znana jedynie ze startu jej lidera w minionych wyborach prezydenckich, gdzie minimalnie przegrał aktualnemu prezydentowi Valdasowi Adamkusowi. Nie przeszkodziły temu ani prokuratorska przeszłość A. Paulauskasa, ani powiązania jego rodziców z KGB. Należy więc przepuszczać, iż taki wynik Nowego Związku jest skutkiem jego docierania do ludzi w terenie i odbierania tej partii jako kategorycznej odmienności wobec rządzącej aktualnie partii konserwatystów, czemu zresztą sprzyjały "zatrute strzały" wymieniane co i raz między V. Landsbergisem i A. Paulauskasem.

Drugie miejsce Partii Chłopskiej jest również nieoczekiwane. Wyraźnie osiągnięto to poprzez organizację populistycznych akcji protestu na drogach i wobec zakładów przetwórstwa produktów rolnych. Partia, która nie ma wyraźnej koncepcji rozwoju wsi i rolnictwa w warunkach postkołchozowych, zresztą jak i zaplecza socjalnego, bo trudno by było wczorajszego kołchoźnika, nie posiadającego własnej ziemi i kierowanego przez byłych "predsiedacielej kołchozów" uznać za rolnika w pełnym tego słowa znaczeniu, partia nagle zostaje współgospodarzem Litwy. Przyszłość na pewno w najbliższym czasie zweryfikuje hasła przedwyborcze wobec realiów życia i rządzenia, a huśtawka opinii wyborców nadal będzie trwać.

Zwycięstwo powyższych dwóch praktycznie nieznanych partii, jak zresztą i Ligi Wolności pod przewodnictwem V. Šustauskasa w Kownie stanowi niezbity dowód, że wyborca się miota, szukając nadziei w morzu beznadziejności, spowodowanej rozrostem i arogancją biurokracji, niemalże powszechną korupcją, ignorowaniem człowieka i obywatela, powszechnym populizmem nie popartym czynami. Czy zwycięzcy wyborów zechcą i czy mogą zmienić obecny stan rzeczy, co zresztą jednoznacznie obiecali wyborcom - pokaże przyszłość.

Wynik Partii Konserwatystów, która zdobyła trzecie miejsce, stanowi również swego rodzaju niespodziankę. Po nie wywiązaniu się z programów przedwyborczych, kryzysie ekonomicznym, skandalach wewnątrz władz partii i udziale w aferach z otrzymywaniem wbrew ustawom ziemi i lasów dla siebie i przyjaciół można było oczekiwać znaczniejszego spadku popularności partii. Ewidentne, że atut posiadania władzy w skali kraju, jak i w poszczególnych samorządach, struktur w terenie oraz w części wiernego i niezmiennego w swych poglądach elektoratu zaowocował takim, a nie innym wynikiem.

Związek Liberałów, który jeszcze przed kilkoma miesiącami z racji niebywałego wzrostu popularności jego lidera Rolandasa Paksasa, mógł uchodzić za przyszłego zwycięzcę, niestety, powinien się zadowolić szóstym miejscem.

* * *

Akcja Wyborcza Polaków na Litwie generalnie zachowała swój stan posiadania. O ile w wyborach samorządowych 1997 roku zdobyła ona 59 mandatów radnych, o tyle 19 marca 2000 roku - 54. Wejście w teren Wileńszczyzny innych partii wyraźnie zdopingowało do działania i zdwojonego wysiłku. Mimo atutów związanych z posiadaniem władzy, struktur w terenie, w składzie wileńskiej rady rejonowej znalazło się 7 radnych z innych partii, którzy będą, miejmy nadzieję, stanowili konstruktywną opozycję, sprzyjającą zwiększonej społecznej kontroli, zapobieganiu korupcji i nadużyciom władzy, co może mieć pozytywny skutek.

Powyższe, a także oddanie większości głosów w m. Niemenczyn na inne partie, a nie na AWPL, jak też znaczny odsetek poparcia dla innych partii w drugich dzielnicach wyborczych stanowi wyraźny sygnał, że wszystko to należy uwzględnić i że jest to jedna z ostatnich kadencji, gdy można było sobie pozwolić w starym stylu wygrywać wybory i sprawować władzę, wpisywać do czołówki listy osoby skompromitowane i otaczać siebie urzędnikami, którzy służyli wszystkim władzom i partiom i dziś jedynie poza rzucaniem patriotycznych haseł nie robią nic, aby sprzyjać rozwojowi Ziemi Wileńskiej i ulżyć doli tu mieszkających ludzi. Wyraźne odejście od związkowej idei bezinteresownego i wiernego służenia tu mieszkającej od wieków ludności polskiej i wszystkim ludziom dobrej woli na pewno będzie sprzyjało utracie poparcia dla AWPL w terenie, o ile jej liderzy nie przezwyciężą własnej pychy i niezdrowych ambicji oraz nie zrozumieją elementarnych podstaw demokracji - władza, utrzymująca się z kieszeni obywatela i podatnika winna mu wiernie i odpowiedzialnie służyć, a nigdy na odwrót. Mówienie o ubogich, niedożywionych dzieciach polskich i kupowanie w tym samym czasie drogich i luksusowych samochodów służbowych jest najzwyklejszą obłudą. Smutne, ale fakt, że Polacy - urzędnicy przy braku należytej społecznej kontroli w bardzo wielu przypadkach stali się nieodłączną częścią skorumpowanego aparatu władzy.

Związek Polaków na Litwie w roku 1994 powołał i w ciągu minionych dwóch kadencji udzielał bezwzględnego poparcia AWPL, broniąc jej poczynań i działaczy, tuszując wyraźne błędy i nieprzemyślane decyzje. Niestety, zostało to zrozumiane przez obecnego lidera W. Tomaszewskiego i zastępcę L. Janušauskien? jako prawo do niekontrolowanej władzy, do nieliczenia się z wyborcami, do arogancji i agresji wobec Związku, "Naszej Gazety" i wszystkich tych, którym zawdzięczają trzy kadencje bycia u władzy ze wszystkimi stąd wynikającymi konsekwencjami.

Nieoczekiwanie dla wszystkich rozpoczęty na zjeździe Związku w kwietniu 1998 roku atak ze strony W. Tomaszewskiego na tym się nie skończył. W ciągu dwóch lat, z myślą, aby nie niepokoić naszej ludności i nie dopuścić do osłabienia organizacji, trzeba było te nasilające się ataki popierane przez urzędników samorządu w milczeniu znosić w czasie posiedzeń Zarządu Głównego, przezwyciężać utrudnienia w realizacji decyzji zjazdu, budować domy, mimo że powyżsi urzędnicy próbowali nawet wydalać tych, co chcieli i potrafili coś zdziałać dla dobra naszego społeczeństwa. Próba kompromitowania przez W. Tomaszewskiego "Naszej Gazety" i przedstawianie jej w Polsce wobec najwyższych władz jako pisma demoralizującego młodzież, czy też próba zamieszczenia przez Z. Balcewicza, korzystając z chwili naszej nieuwagi, publikacji, która by na zawsze skompromitowała Związek i gazetę jako pismo o orientacji antynatowskiej i promoskiewskiej, dopełniają obrazu tego wysiłku, który zmuszeni byliśmy poświęcić obronie, a nie rozwojowi. W przeddzień obecnych wyborów liderzy Akcji już bez stwarzania pozorów sami podejmować zaczęli za Związek decyzje o wspólnym, wbrew Ustawie i Statutowi, zatwierdzaniu list i programów wyborczych, na wszelkie zaś uwagi o ich bezprawnym działaniu, odpowiadali pogróżkami, kogo i kiedy będą w Związku "zwalniać" i komu proponują przekazać "Naszą Gazetę'".

Ścisłe współdziałanie w trakcie kampanii wyborczej W. Tomaszewskiego, L. Janušauskiene oraz Cz. Okińczyca i Z. Balcewicza jest jak najbardziej wymowne i jednoznacznie świadczy o zamiarach wobec Związku.

Nie pisaliśmy o tym nigdy z nadzieją, a tym bardziej wobec zbliżających się wyborów, że może to minie, że ci ludzie zechcą zrozumieć, iż posiadanie tak wiernego i obszernego społecznego zaplecza w postaci Związku Polaków na Litwie jest wielkim atutem dla partii, który należy cenić. Niestety, powołanie i zarejestrowanie przez liderów AWPL i urzędników samorządu rejonu wileńskiego w sierpniu ub. roku równoległej organizacji o tej samej nazwie oraz zdominowanie rejonowej organizacji związkowej przez urzędników, łączenie swoich funkcji z prezesowaniem w kołach i oddziale AWPL i ZPL, coraz bardziej ten atut zaprzepaszcza.

Związek na pewno nie będzie unikał kontaktów ze wszystkimi partiami, które mają swoich przedstawicieli w samorządach, gdzie zamieszkuje ludność polska, w tym i z AWPL. Trzeba jednak stwierdzić jednoznacznie, iż limit zaufania został wyraźnie nadwerężony. Po odrzuceniu naszej propozycji o zawarciu z AWPL umowy o partnerskiej współpracy Związkowi zostaje nadal rola życzliwego, ale krytycznego obserwatora, który jednocześnie konsekwentnie chroni swego niezależnego charakteru społecznego i podstawowych wartości, jakie były podstawą powołania przed jedenastu laty naszej organizacji.

Bolesne to wyznanie, ale społeczeństwo powinno o tym wiedzieć, ażeby bezwzględnie zawierzając wszystko kilku osobom z kierownictwa AWPL, nie znaleźć się w pewnym momencie w beznadziejnej sytuacji i bez niczego.

Na zdjęciu: głosowanie w dzielnicy skojdziskiej w rejonie wileńskim.
Fot. Bronisława Kondratowicz

Ilość mandatów zdobytych
przez AWPL w wyborach
samorządowych w 1997 i 2000 r.


Ilość mandatów zdobytych przez poszczególne partie w wyborach samorządowych

Nowy Związek (socjalliberałowie) - 270, Litewska Partia Chłopska - 212, Związek Ojczyzny (konserwatyści) - 198, Związek Centrum - 173, Litewska Demokratyczna Partia Pracy - 173, Związek Liberałów - 164, Litewska Partia Socjaldemokratyczna - 105, Litewska Partia Chrześcijańsko - Demokratyczna - 98, Akcja Wyborcza Polaków na Litwie - 54, Litewska Partia Więźniów Politycznych - 26, Związek Chrześcijańskich Demokratów - 17, Litewski Związek Wolności - 15, Litewski Związek Narodowców - 13, Nowa Demokracja/Partia Kobiet - 10, Litewska Partia Demokratyczna - 9, Związek Rosjan Litwy - 7, "Młoda Litwa" - 5, Litewska Liga Wolności - 4, Alians Obywateli Litwy - 3, Litewska Partia Narodowo - Demokratyczna - 2, Partia Ludowców - 1, Socjaldemokracja - 2000 - 1, Partia Postępu Narodu - 1.

NG 13 (449)