Ryszard Mackiewicz

Gościom z Wileńszczyzny

Witajcie w kraju nam - Rodacy z Wileńszczyzny!
Nie gościł dawno Was mazurski, stary gród.
A przecież z jednej my piszemy się Ojczyzny,
Wszak jeden spłodził nas słowiański Piastów ród!

Strofami tego wiersza napisanego przez sędziwą Ełcką poetkę Irenę Misztal organizatorzy Kaziukowego Festynu powitali przybyły z Wileńszczyzny polski folklorystyczny zespół "Ejszyszczanie". Tradycja Kaziukowych obchodów w Polsce narodziła się przed 16. laty w Lidzbarku Warmińskim. Dzisiaj można powiedzieć, że tam, gdzie Wilniuki, tam i Kaziuki. Ewakuowani i repatriowani po II wojnie światowej ze swoich odwiecznych kresowych siedzib Polacy rozproszyli się po całym świecie, ale większość trafiła do Polski. Zaludnili oni przeważnie tereny, z których dekretem Stalina wysiedleni zostali Niemcy, tzw. "Ziemie Odzyskane". Uchodząc ze Wschodu zachowali życie, a czasem i trochę ruchomego majątku, zostawiając groby bliskich i wiekowy dorobek, starali się zachować obyczaje, charakterystyczne nawyki kulturalne, kuchnię i ogromne przywiązanie do tradycji. Owocuje to do dzisiaj nostalgią za utraconymi terenami i kultywowaniem tradycyjnych zachowań. Do 1939 r. w dn. 04. 03. "imieniny" św. Kazimierza, patrona Litwy, obchodzono na Placu Łukiskim w Wilnie na jarmarku, na który przyjeżdżała "cała Polska". Współcześnie Kaziuki odbywają się w Lidzborku, Ostródzie, Olsztynie, Bartoszycach, Bydgoszczy, Gdańsku, Suwałkach, Ełku i wielu innych miastach w Polsce. Dzieje się to za sprawą członków Towarzystw Kresowych, którzy choć w ten sposób chcą "wrócić na Ojczyzny łono". W działalności tej wspierają ich liczne jeszcze na szczęście polskie zespoły folklorystyczne z Wileńszczyzny, dla których w coraz to bardziej litwinizowanym Wilnie brakuje miejsca na Kaziukowym Jarmarku. Poza tym, jak mówią znawcy, Wileńskie Kaziuki z roku na rok coraz bardziej przypominają zwykły odpust z przewagą litewskiego języka, przy zachowaniu niektórych wizualnych elementów takich jak palmy, czy wyroby wikliniarskie. "Nasza Gazeta" w tegorocznym sprawozdaniu z Kaziukowego Święta między innymi napisała "W okresie międzywojennym niezwykłą popularnością cieszyły się piernikowe serca, na których widniały imiona. Takimi właśnie piernikami zakochani obdarzali się nawzajem. Niestety w tym roku na jarmarcznych straganach nie dostrzegłam ani jednego takiego serca."

Tradycję próbują ratować lokalne festyny w Niemenczynie, Ejszyszkach, Mickunach i innych zachowujących polski charakter miejscowościach, ale to nie to samo. Szkoda, że "bracia Litwini" nie chcą zrozumieć w swoim dążeniu do Europy, że wszelkie regionalno - mniejszościowe odmienności mogą być turystyczną atrakcją i źródłem dochodów ludności tak, jak ma to miejsce we Francji, Niemczech czy Luksemburgu. Jednym z Kaziukowych Festynów, które odbyły się w Polsce była impreza w Ełku, zorganizowana przez miejscowy Oddział Towarzystwa Przyjaciół Grodna i Wilna pod przewodnictwem niestrudzonej Haliny Orzechowskiej, Liceum Ogólnokształcące nr 1, Urząd Miejski i Ełckie Centrum Kultury. Festyn odbywał się już po raz 11, na który tym razem zaproszenie przyjęli "Ejszyszczanie" - polski zespół folklorystyczny z Ejszyszek k. Wilna. "Ejszyszczanie" wystąpili podczas tego pobytu w Polsce w Giżycku, w Ełckim Domu Opieki i dwukrotnie na scenie Ełckiego Centrum Kultury, wszędzie przy pełnej i entuzjastycznie reagującej widowni.

Przyśpiewki, scenki rodzajowe przeplatane tańcem i pieśni o często już zapomnianych tekstach, bawiły publiczność przez ponad 2 godziny.

Pieśni "Ojczyste kwiaty", "Wilno, czy pamiętasz mnie..." i pieśń o Ejszyszkach wzruszyły widzów i artystów. Zespół kończąc występ pieśnią ze słowami "My, Polacy z Wileńszczyzny, nie żyjemy na obczyźnie, tu Ojczyzna nasza jest". Wywołał taki entuzjazm na sali, że musiała być bisowana. Dziękując zespołowi z Ejszyszek za wspaniały wieczór i kultywowanie polskich tradycji na Wileńszczyźnie Pan Poseł Czepułkowski w imieniu społeczności Ełckiej i organizatorów wręczył luksusowe wydanie Trylogii Henryka Sienkiewicza, były też kwiaty, odśpiewane przez widzów "Sto lat" i recytacja wiersza Ireny Misztal dedykowanego Rodakom z Wileńszczyzny.

Rzęsiste brawa dostała również dyrygująca zespołem Pani Liliana Sawko i jej dziarscy muzykanci. Koncertom towarzyszył kiermasz palm i kaziukowych pamiątek oraz otwarta kilka dni wcześniej w ECK Wystawa Malarstwa Artystów z Grodna i Wilna. Podczas niedzielnej Mszy św. Ejszyszczanie zadziwili obecnych w kościele mieszkańców Ełku niecodziennym repertuarem i ekspresją wykonywanych pieśni religijnych. Po koncertowych emocjach przed wyruszeniem w drogę powrotną do domu uczestniczyliśmy wszyscy razem w uroczystej kolacji. Żegnając się z zespołem obiecywaliśmy sobie nawzajem utrzymanie nawiązanego kontaktu tak potrzebnego, jak się okazało, dla wszystkich. Może warto jeszcze dodać, że w Ełckich Kaziukach uczestniczyło kilka bardzo sympatycznych i interesujących osób z Białorusi. A wśród nich ksiądz Anatol Parachniewicz proboszcz parafii w Rakowie - rodzinnej parafii Pani Haliny Orzechowskiej, który kilkakrotnie zabierając głos przy różnych okazjach interesująco i z humorem opowiadał o problemach swojej pracy.

Relacja z Ełku byłaby niepełna, gdybym nie wspomniał o organizowanych tu już od wielu lat Kresowych Sesjach Naukowych. Ta jedyna w Polsce Ełcka specjalność przygotowywana jest co roku przez: licealistów I LO im. Stefana Żeromskiego pod kierunkiem nauczycieli p. Marii Nienautowskiej i Janusza Borowego.

Tak liczny udział w Kresowej Sesji Popularno - Naukowej i przedstawieniu Kaziukowym Ełckiej młodzieży budzi podziw dla jej wychowawców i dla niej oraz pozwala mieć nadzieję,że kresowe tradycje będą nadal kultywowane i nie zanikną wraz z odejściem starszego pokolenia. Optymizmem napawa również zaproszenie do spotkania za rok, które padło z estrady na zakończenie programu.

NG 14 (450)