Beata Garnyte

Koncert życzeń

21 marca br., we wtorek, Departament Mniejszości Narodowych i Wychodźstwa podjął się niewdzięcznej roli pośrednika i zorganizował spotkanie przedstawicieli Ministerstwa Kultury Litwy i Komisji Ochrony Zabytków z przedstawicielami polskich organizacji społecznych, naukowych i kulturalnych na Litwie.

W spotkaniu tym stronę rządową reprezentowała wiceminister Ina Marčiulionyte i przewodniczący Państwowej Komisji Ochrony Zabytków Povilas Jakučionis, zaś polskie środowisko reprezentowali m. in. wykładowcy uniwersyteccy A. Kaleda, R. Naruniec i J. Sawicki, a także R. Maciejkianiec (prezes ZPL), Alicja Klimaszewska (Komitet Ochrony Starej Rossy), Z. Siemienowicz (dyrektor Polskiej Orkiestry Kameralnej).

Celem tego spotkania, jak podkreślali jego organizatorzy, było poznanie problemów, które polskie organizacje uznają za najbardziej palące. Nie przewidzieli jednak, że już sam tytuł spotkania - "Zachowanie polskiego dziedzictwa kulturalnego na Litwie? - wywoła wśród zgromadzonych tyle kontrowersji. Wszyscy bowiem przybyli tego dnia do mieszkania-muzeum Adama Mickiewicza zdawali sobie sprawę, jak trudno jest jednoznacznie określić, co na Litwie jest dziedzictwem kultury polskiej, a co litewskiej. Oba te narody od wieków żyły i tworzyły wspólnie, wspólną też miały kulturę.

Ogólne niezadowolenie wzbudził zbyt szeroko nakreślony temat. Przedstawiciele polskich organizacji dokładnie nie wiedzieli, czego się od nich oczekuje - czy długich dyskusji, które pozwolą ustalić pewne ogólne sposoby postępowania, czy też miała to być konstruktywna wyliczanka najbardziej palących problemów. Scharakteryzował to swym pytaniem Z. Siemienowicz: "czy każdy ma wypowiedzieć, co ma na sercu, czy też coś konkretnego rozwiązać"? To ostatnie podczas wtorkowego spotkania wielokrotnie było poddawane w wątpliwość ze względu na jedną prostą przyczynę - świecący pustkami budżet.

Ogólnie rzecz biorąc, z tego właśnie powodu wszyscy przybyli na to spotkanie nastawieni byli dosyć pesymistycznie. "Kulturze nikt nie przydziela pieniędzy" - mówiła Z. Klimaszewska. Ani ministerstwo, ani też samorządy nie mogą na ten cel przeznaczyć dostatecznej kwoty, gdyż sami są zadłużeni. Wiceminister Ina Marčiulionyte wymieniała bajońskie sumy, które temu lub innemu resortowi jest dłużne Ministerstwo Kultury.

"Rząd nie ma żadnych wytycznych odnośnie kultury, nie wykazuje zrozumienia tak oczywistej prawdy, że właśnie poprzez kulturę jesteśmy silni" - wtórowała jej Gražina Dremaite.

Przedstawiciele polskich organizacji za sprawą dr Jana Sawickiego wtorkowe spotkanie nazwali koncertem życzeń, o których z góry wiadomo, że nie zostaną zrealizowane. Koncertu długo można słuchać, a pieniędzy jak nie było, tak i nie będzie. Podstawowy problem natomiast wynika z tego, że zdaniem dr J. Sawickiego, Polacy zamieszkujący Litwę nie czują się pełnowartościowymi partnerami instytucji rządowych.

W zasadzie spotkanie to nie przyniosłożadnych konkretnych rozwiązań. Jego uczestnicy, prawdę mówiąc, wcale się tego i nie spodziewali. Spotkanie to traktowali raczej jako fazę wstępną do dalszych tego rodzaju spotkań, które być może przyniosą jakieś konkretne rozwiązania.

NG 14 (450)