Jan Gurgun

Między prawem a rozsądkiem

W opinii lingwistów nauka dowolnego języka obcego dla ucznia powinna być swoistą zabawą. Na Litwie stawką w grze o znajomość języka państwowego dla obywateli narodowości nielitewskiej stała się m. in. obawa przed utratą miejsca pracy. Dzieje się tak dlatego, że na szali argumentów w sprawie zachowania, bądź znalezienia miejsca pracy częstokroć nad kompetencjami zawodowymi ma przewagę świadectwo kategorii znajomości języka państwowego. Tradycji tej surowo strzegą inspektorzy Komisji Języka Litewskiego penetrujący wsie i miasta Wileńszczyzny w poszukiwaniu nowych ofiar. W czasie pierwszych wizyt łaskawie wręczają uprzedzenia.

Decyzja Ministerstwa Oświaty o konieczności posiadania przez kierowników placówek oświatowych świadectwa III kategorii znajomości języka państwowego zmusiła niejednego dyrektora szkoły do ponownego przeistoczenia się w ucznia. Kierowniczkę polskiego przedszkola w Taboryszkach panią Irenę Javoravičiene do głębszego poznania języka państwowego zmusza wymierzona w styczniu br. przez inspektorów Komisji Języka Litewskiego grzywna na pokaźną sumę 700 Lt.

- Inspektorzy Komisji przyjechali z wizytacją do przedszkola 15 stycznia. W tym dniu po dwóch miesiącach choroby akurat wróciłam do pracy - wspomina pani Irena. - Ponieważ wbrew wcześniejszym uprzedzeniom Komisji nie złożyłam egzaminu z języka państwowego z II na III kategorię, inspektorzy sporządzili protokół.

Podczas ostatniej próby zdobycia świadectwa upragnionej III kategorii kierowniczce taboryskiego przedszkola zabrakło jedynie dwóch punktów.

- Prowadząc w pracy dokumentację mam czas na sprawdzenie mało znanego mi słowa, pisowni wyrazu. Natomiast podczas egzaminu człowiek wciśnięty jest w ramy czasu, którego częstokroć brakuje na spokojne przemyślenie tekstu, szczególnie pisemnego - mówi I. Javoravičiene, jednocześnie przyznając, że w wieku przedemerytalnym jest trudniej składać egzamin. W celu podniesienia poziomu wiedzy z języka litewskiego, szczególnie z zakresu gramatyki, pani Irena korzysta z korepetycji córki, studentki Kowieńskiej Akademii Medycznej. Kolejne podejście do egzaminu ( oczywiście znów odpłatne ) czeka panią Irenę w maju br. W przypadku nie zdobycia niezbędnego świadectwa grozi jej powtórna kara pieniężna. Tym razem już w wysokości 2000 Lt.

Sytuacja, w jakiej znalazła się kierowniczka taboryskiego przedszkola w rejonie solecznickiem bynajmniej nie stanowi wyjątku. Surowość inspektorów Komisji Języka Litewskiego oraz trema egzaminacyjna dobrze znana jest również Jekatierinie Kirwiel, kierowniczce przedszkola w Dziewieniszkach. W styczniu br. ona również została ukarana grzywną w wysokości 700 Lt. Wyznaczona suma ratami będzie potrącona z poborów kierowniczek. Księgowość wydziału oświaty samorządu solecznickiego zobowiązał do tego sąd. Ponieważ w kodeksie pracy brak artykułu pozwalającego zwolnić pracownika z powodu niedostatecznej znajomości języka państwowego, utrata miejsca pracy kobietom raczej nie grozi. Co innego, że przez krótszy czy dłuższy okres mogą pracować na rzecz Komisji Języka Litewskiego.

- Jako kierownik wydziału oświaty nie mam zastrzeżeń co do pracy kierowniczek przedszkoli w Dziewieniszkach i Taboryszkach. Obie kobiety mają duży staż pracy na tych stanowiskach, są doświadczonymi i sumiennymi pedagogami - komentuje sytuację kierownik solecznickiego wydziału oświaty Antoni Jankowski. - Właśnie z tego względu wydział oświaty odrzuca możliwość zastosowania wobec kierowniczek przedszkoli artykułu kodeksu pracy o zwolnienie z pracy w związku z niską kwalifikacją, jak to sugerują inspektorzy Komisji Języka Litewskiego. W przypadku osób, które całe życie przepracowały w oświacie i posiadają niezbędne wykształcenie ten argument jest nie do zastosowania. Uważam, że sprzeczne to byłoby również z etyką ludzką, bowiem obie kierowniczki są w wieku przedemerytalnym, - zaznacza A. Jankowski.

Zwolennicy rygorystycznego przestrzegania prawa mogą powiedzieć, że w zaistniałej sytuacji winę ponoszą same kierowniczki przedszkoli. Jest to jednak zwyczajny pogląd ludzi, ubóstwiających samą ideę twardego prawa nie biorąc pod uwagę czynników okolicznościowych. Takim czynnikiem może być praca w strukturach, gdzie znajomość języka litewskiego jest swego rodzaju punktem wyjściowym. Nie sposób być urzędnikiem bankowym czy agentem ubezpieczeniowym i nie znać języka litewskiego. Ale pracując w polskim przedszkolu?.. Pomińmy tym razem czynnik znajomości języka kraju, w którym się mieszka. Jest to raczej sprawa osobista każdego człowieka. Tym bardziej, że dany przypadek dotyczy osób starszego pokolenia i mieszkających na terenie zwartego skupiska ludzi narodowości polskiej.

Być może praktyka łatania dziur finansowych drogą karania grzywną obywateli pozwoli zwiększyć zasoby finansowe państwa, z pewnością jednak zmniejszy autorytet władzy państwowej u osób, które całe życie poświęciły wychowaniu młodego pokolenia państwa litewskiego

Od redakcji: jak widać temat restrykcji wobec ludności polskiej ponownie staje się tematem dnia. W swoim czasie poruszaliśmy temat próby ukarania grzywną nauczycielki z 14 Wileńskiej Szkoły Średniej. Dziś w znacznie większym wymiarze, sięgającym prawie dwumiesięcznej gaży, mamy przykład z rejonu solecznickiego, nie licząc tego, że za każdorazowe składanie egzaminu trzeba również solidnie płacić. Natomiast, kiedy się weźmie pod uwagę to, że np. w Krajach Skandynawskich, poprzez które mieliśmy zamiar podążyć do Europy okres uczenia się języka państwowego jest uznawany za normalną pracę z solidnym wynagrodzeniem dla przyjezdnego mieszkańca (nigdy tubylca), więc odnosi się wrażenie, że mieszkamy wcale nie w pobliżu centrum Europy, ale znacznie dalej na Wschód.

Bardzo jednak szkoda,że wspaniałe, jak nigdy dotąd, stosunki polityków Litwy i Polski, nie mają przekładni na mechanizm ochrony polskiej mniejszości narodowej wobec urzędniczych szykan. Zastanawia też, dlaczego kierowniczek polskich przedszkoli nie bronią tamtejsi politycy AWPL, sprawujący w rejonie władzę.

NG 17 (453)